środa, 22 czerwca 2011

Sadistik Forest ‘Sadistik Forest’


Full-lenght, Violent Journey Records
2010
Sama nazwa obliguje do tworzenia konkretnych, zdecydowanych dźwięków jak i zarazem pierwszy rzut okiem na okładkę. Zanim jednak włączyłem krążek coś podpowiadało mi, że album bedzie utrzymany w starym dobrym Death Metalu bez olbrzymiej ilości udziwnień, no może po trochu liczyłem na lekkie zabarwienie militarne tudzież małą garść Thrash Metalowych patentów. Na szczęście gdy tylko Sadistik Forest znalazł się w odtwarzaczu a płytka nabrała rozpędu moją twarz rozpromienił wykręcony grymas zwany uśmiechem. Zaczęło się naprawdę dobrze! Bez blastów, w większości w średnich tempach, a najbardziej szybkie okazały się partie do jakich przyzwyczaił nas nasz rodak z Cannibal Corpse, takie szybkie łupanie w werbel dalekie od rasowego blastu. Album jest zdecydowanie gitarowy, ciężar gitar zbiera tutaj jawiększą część uwagi, a zarazem dzięki swej przstępności riffów automatycznie wprowadza słuchacza w dynamikę kompozycji dzięki czemu głowa szybko szykuje sie do machania. Jest jednak sprawa która lekko dyskredytuje ten album, a mianowicie brzmienie. Brzmienie w moim przekonaniu jest za ‘ładne’ choc nie jest cukierkowate, nie nie. Jednak uzyskany dźwięk jest aż nazbyt poprawny, brakuje tu brudu, chrapowatości... takiego kurwa pierdolnięcia i ujmuje to całości albumu.
Sumując Sadistik Forest nagrał swój debiut i jest to przynajmniej przyzwoity ochłap Death Metalu. Nie oczekujcie jednak wiwatów technicznych, bo finowie grają prosty old school Death Metal z nowym brzmieniem i to na tyle w temacie. Mi pasuje hehe.
5/6
 

Serial Butcher ‘A Crash Course In Cranium Crashing’


Full-lenght, Unique Leader Records
2010
Dawno nie śledziłem poczynań tego beligijskiego brutalizatora i szczerze mówiąc sądziłem, że po bardzo małym zainteresowaniu po Ep’ce z 2002 roku naturalna drogą Seryjny Rzeźnik zdechł, a jego podroby przeszły niezauważone. Cieszy mnie tym bardziej, że panowie mają do dziś tyle determinacji i po 15-stu latach istnienia wreszcie ukazał się debiutancki album. Album przynosi nam trochę ponad pół godziny zdrowego napierdalania w stylistyce Death Metalu która zamyka sie gdzieś pomiędzy patentami old school a i brutalnym grzaniem i technicznymi popisami. Album co prawda został nagrany w 2008 roku jednak jakby mało było chłopakom problemów to ukazał się po dwóch latach. Jak piachem w oczy to po całości... Dobra, czekać było warto ponieważ Serial Butcher na swojej drodze zrobił niemało, a umiejetności techniczne jak i komponowania ma bardzo duże. Słucha się tego wybornie, brzmienie totalnie rozpierdala, ma totalnego kopa pomimo licznej masy triggerów i innych nowoczesnych cudów. Kolejnym atutem są bardzo dobre wokale, które określiłbym jako takie lekko zaduszone growle, dość niskie więc jest pozytywnie. Interesującym jest umiejętność belgów przechodzenia z blastów w wolne partie, rytmiczne jak cholera, że aż łeb sam chodzi (!!)  - ten zabieg jest tak szybki i naturalny w ich muzyce, że nie dość że wchodzi bardzo łatwo to jeszcze jest wręcz niezauważalny ze względu na swą płynność. Naprawdę polecam ten krążek, bo jest czego słuchać a cóż w dziejszych czasach selekcja jest dość ważnym elementem mimo, iż większość z moich recenzji ma niezłe noty – po prostu o gównach nie ma sensu za często pisać.
Na zakończenie dodam, że i nie raz pośmiejecie się bo tytuły utworów jak otwierający płytę ‘Blowjob from a Decapitated Whore’ albo ‘Baking Up the Neighbours’ to strzały w dziesiatkę. Musze teraz już tylko namówić chłopaków na wywiad.
6/6
 
 
 
 
 
 

Enslaved - Axioma Ethica Odini


full-lenght, 2010
Indie Recordings
Norweski Enslaved juz dawno porzucił kierunek drogi obrany na początkowych wyśmienitych albumach pogrążając się coraz to bardziej w jakiejś artystycznej i mało wyraźnej wersji progresywnego Viking Metalu. Nie chcę tutaj wypominać pod żadnym względem umiejętności muzycznych lub wizji artystycznej w którym kierunku winna podążyć, nie – zrobili jak uważali dla swojego rozwoju, ego, może i kasy najlepiej. Wg mnie obecne oblicze zespołu różni się nazbyt drastycznie by mogło to wciąż widnieć pod nazwą Enslaved czy móc byc nadal nazywane przez licznych Black czy Viking Metalem. Niestety, norwedzy wprowadzili doswojej muzyki za dużo elementów post-rocka, za wiele tu szukania niż faktycznego utożsamiania się ze swoim stylem. Zdaję sobie sprawę, że negowanie tego krążka to jak kopanie własnego grobu, bo szczerze nie spotkałem się jeszcze z negatywną opinią na jego temat. I szczerze gdybym dostał ten krążek pod inną nazwą, bez etykiety Enslaved to jest on nawet znośny jak nie i dobry, jednak problem w tym, że dla mnie Enslaved to dla przykładu ‘Frost’ gdzie, aż chciało się chwycić za oręż i ruszyć w lodowatym powiewie zimowego wiatru na zgładzenie chrześcijańskiej psiarni. ‘Axioma Ethica Odini’ natomiast pozwala mi siedzieć z niedowierzaniem i walczyć ze snem który wręcz narzuca na moje ciało. Wielu z was zapewne widzi artyzm, potencjał, rozwój Enslaved a ja widzę i słyszę coś czego nie akceptuję pod tym szyldem i nie jestem w stanie zrozumieć takiego rozwoju. Z drugiej jednak strony jako recenzent powinienem być maksymalnie obiektywny, czego niestety w przypadku norwegów nie potrafię. Za dużo tutaj niezrozumiałych dla mnie elementów które mnie usypiają, czystych wokali które zalatują nawet jakims pop-rockiem... nie, kończę te rozważania bez oceny i zostawiam ją wam samym.
-/-
 

Visceral Damage ‘Icon of Massive Murder’


Full-lenght, Metal Age
2008
Hiszpanie i ich drugi album który kopie dupsko niemiłosiernie, nie pozostawia nawet cienia znużenia na moim rozpieprzonym już do granic mozliwości aparacie słuchowym który to krwawi kilka razy dziennie. Dodatkowo jako ciekawostkę na wstępie dodam, że przy dzisiejszej tendencji w Brutal Death Metalu gdzie olbrzymia ilość zespołów stosuje tzw. ‘breakdown’ i coś tam mąci i przemyca elementy Slam, to na ‘Icon of Massive Murder’ nie znajdziecie takich zabiegów. Uwierzycie?! Ja mam wrażenie momentami jakbym słuchał szwedzkiego Insision stonowanego o gro techniki, a wymieszanego ze strukturami starych płyt Cannibal Corpse czy nawet Morbid Angel. Oczywiście, że to cholerna zaleta móc nawet porównywać lub stawiać w niedalekiej odległości mniej znany zespół koło takich tuzów, tym bardziej że słuchając tak dobrego materiału jakim jest ‘Icon of Massive Murder’ można właśnie tak zrobić bez wstydu czy domniemanego lizania dupska. Album to 9 kompozycji z których każda żyje własnym ‘ja’ posiadając swoje oblicze które nie trudno rozpoznać, ponieważ album nie zasypuje nas utworami gdzie jako werbel słyszymy jak worek ziemniaków jest właśnie nań wysypywany hehe. Dorzucić tu można bardzo dobre solówki, bardzo pasujące do całości, struktury riffów to techniczna jazda z dużą dozą rytmiki ponieważ hiszpanie nie przesadzają z gonitwą na gryfie bardziej skupiając się na ciężarze połączonym z taką wysublimowaną brutalnością. Zamykający album utwór dla przykładu zaczyna się grą na pianinie by po chwili wejść na metlowe instrumentarium, jednak na tyle smutne i nostalgiczne, że spokojnie można to nazwać etiudą, refleksją... A co za tym idzie idealnym dowodem na obeznanie się tych muzyków ze swoim fachem. Kolejny strzał w dychę... tj. w szóstkę!
6/6
 
 
 
 

Sadistik Forest

01) Hello. Thank you taking your time in answering the questions here. Let us start with typical way, when did you realised that the urge of creating Metal of Death is so strong that you start the band? How were the first rehersals?
Well, the urge for death metal has been with us for a good while now. Only problem was that none of us was playing in a death metal band! Finally in 2007 Antti (guitar) approached rest of us and asked if we would be interested to start a new band. Style would be relentless death metal! We didn’t hesitate.
Sadistik Forest played first rehearsals in Oulu, during Jalometalli metal festival. It was in summer 2007. We’d play in mornings and head out later in afternoon to check out bands. Great fun!

02) You are young band but let us see your statement in this matter: 4 years of existence... when and what was/is the most hard times in band's existence? Which problems as Sadistik Forest you have to face?
In a way, it’s a constant struggle when you play in a underground group like ours. After only one album under our belts, we’ll have to try to maintain our name in the scene and take our music constantly to new people. This means, basically, that we have to get a lot of things done ourselves, as no one is gonna do them for you.
But this is only a positive challenge. This is what we’re determined to do. Keep on playing gigs steadily, write new material, develope as a group etc. etc. There’s no way, but the hard way in the underground. Let’s hope that some day work pays off with a loyal fan base.

03) Btw. why have you choose such a name for the band? Wasn't you affraid that it can be associated with australian Sadistik Exekution and therefore with more Black Metal?
This question keeps on popping up. Hahah.
The name came to be in a state of serious hangover by our drummer Vesa. Spontaniously cried out name kept on living and you’ve got to admit, that even if you love it or hate it – you will remember it. And that was what we wanted.
If you wanna be pseudo-philosophical, you can say it represents death metal and black metal. Two styles of extreme metal, that we’ve all grown up with. But this wasn’t in our minds when the name was invented. 

04) It always been interesting thing with your country Finland that there is not much people living in such a vast land and there is so many talented bands as it comes for metal music. The most known is Finnish Black Metal scene but you have Death Metal bands that stay more in the underground forming something you may say 'local scene'. Skullfuck, Fleshcraft, Slugathor (R.I.P.), Desecresy, Cadaveric Incubator... and more then this. So what is the secret?
I wish i knew. I’ve given this a great deal of thought myself.
One thing could be that Finnish scene is somewhat ”pure”. Trends have never affected us that much as they have affected the rest of the world. For example death metal bands have just kept on going from where the original death metal wave in late 80’s/early 90’s left us. No matter what happens to be ”cool” or ”in” in that moment. 


05) You have signed papers with Violent Journey Records which has very different bands in their catalogue from post-punk to Death / Black Metal. Aren't you affraid that they may not cope with promotional action? That even you'll have your album out then very rare maniacs will no about it?
I’d see this completely the other way around.
We were contacted by some other labels too, but none of them shared the same level of honesty and caring for their bands as VJR did. In a big label a band releasing their first album could easily be forgotten and tossed aside. Especially, when record sales aren’t what they used to be. This was never the case with our label. All the bands signed mean a great deal to them. Violent Journey Records knows also what it is to be a underdog and this is important, when you work in the underground scene.
VJR was the best choice for us to be releasing our debut album.

06) What about the lyrics. What is the most important message for the listeners? Or is it just mainly the addition to the music which is not so important.
I’ve always said that if the lyrics wouldn’t mean a thing, we’d play instrumental music. On our first album there’s a lot of talk of failures in life. Basically, waking up one day to the fact that you’re done and you never even lived. There’s a lot of realistic stuff, as i find it to be brutal.
We’re currently finishing up with the material for our new album and i’m working on a more of a conceptual thing there. For the first time i’ve had the opportunity to write material knowing that it all will be on same album. That has opened a great deal of creative doors for me. It will not be a pure concept album, but more of a collection of songs that view the same thing in different ways.

07) Also you used your mother-tongue language. What was the purpose for that?
You’re referring on our track Äpärä? That is a intrumental piece, like a prelude to album ending song Withered. There’s no lyrics there, so we thought why not to give it a finnish title anyway.. All our lyrics will be in english, though. Now and in the future.

08) Death Metal of yours I would say is timeless. For me it is a perfect mirage of how to use technique skills and transform them into more old school Death Metal with modern sound. Do you agree? What do you think about all this new bands playing this ultra technical stuff?
Death metal is about brutality, sickness and extreme heaviness. I personally don’t see how that could be achieved with technical shredding and hyperfast geek-sounding blastbeats. Give me Dismember any day, rather than that stuff! The riffs are what make the song, not how fast or technical you are.

09) As we speak about old school... Can you tell me what you think about getting back on scene of some 'tyrants of Death Metal' like: Asphyx, Morgoth, Pestilence? 
As long as it’s honest, brutal and you can tell that the bands are doing it from their hearts, not for quick fix of cash, it’s more than welcome. Such giants like Asphyx or Autopsy are most likely to deliver a new wave of fans for original death metal and old school in general.
I had the opportunity to see Apshyx, actually, and ended up moshing my neck beyond repair in the audience.

10) And what do you think about the condition of the legends that are still alive like Deicide or Malevolent Creation?
New Deicide album hasn’t got too much of a critical acclaim, but i love it!! They’ve done some of not too great albums in the past, but new one is a killer. Definitely one of my favourite albums this year. Cannibal Corpse are still the best death metal band when they play live, so i suppose legends are doing all right.

11) Last album of Morbid Angel... Any comments?
Directionless release that cannot decide, should it be a death metal or industrial album.

12) To be honest when I saw your cover art I thought that I may have here or a military Death Metal in vein of old Bolt Thrower or it can be something average in the mixture of Black/Death Metal style. I know that the cd and music itself is most important but don't you think it may be a little bit confusing as a first visual connotation?
We tried to avoid the usual zombie/splatter/gore visuals usually associated with old school death. There are tons of bands sporting that graphic style already and we wanted to stand out, make people think ”what’s this?”. It’s a debut album and you have less than five seconds in a records store to make people stop and take a better look when the band is not familiar.

13) The most important thing in your debut album is everything sounds very alive and even you used triggers for drums it is not that bad as many bands do, ex. Krisiun where you can hear the most annoying drum-kicks in the history of Death Metal. Is that you think the way you'll follow? To be modern in sound but rooted in old old school arrangements?
We recorded the basic tracks (guitar/bass/drums) live in studio, without using a click track. Just basically blasted away. I think that is how death metal should be recorded anyway. If you listen to old Cannibal Corpse albums, they do not go in time all the way! Those little slowing downs and quickenings of pace are the things that define the spirit of death metal. It has to breathe!! Even when done in modern studios of today.
The drum sound is done that way to give things power and clarity. I’m afraid that you cannot achieve that with analog equipment, especially when speaking of fast kick-drum parts.

14) Daniel Ekeroth wrote 'Swedish Death Metal' so maybe it is your turn to write a book 'Finnish Death Metal'? You think it would be possible concerning the condition of nowadays scene and the history of Death Metal from Finland?
Oh, definitely. There are tons of bands in the past and present day that would interest people and maybe the book would actually enlighten what makes Finnish death metal Finnish death metal. There’s an idea for somebody!!

15) How often do you play live? Also what are your conditions to book you for a gig?
We play live regularly. It’s the best way of promotion for us. We are a live band and this is where we are on our most lethal. As Sadistik Forest is a young group, a good gig opportunity is more important to us than money. If set features great bands, or it is in a town we haven’t played before, it won’t take much to get SF on stage.

16) Future plans? When can we expect next assault of yours?
We start to record our new album in the near future - Studio is booked for August 2011! New songs have been coming for a while already, so there has been a great deal of development as songwriters and as a band. The receipe will be the same – old school death metal, with a hint of thrash, black and grind, recorded ”live” in the studio.

17) Pope or a murderer... Whom do you kill first and why? Hehe
Don’t matter. They will both die eventually. Propably alone.

18) Thank you for your time. Horns up!
Thanking you! It’s been a pleasure and cheers for checking Sadistik Forest out. Let’s keep on supporting the underground!
interview June 2011

piątek, 17 czerwca 2011

Torture The Mass ‘Confrontation With Abnormal Violation’


Ep, self-released
2009
Czwórka młodych zapaleńców brutalnych dźwięków debiutowała jakieś dwa lata temu Ep’ką która to wydała własnym nakładem. Po nazwie zespołu jak i tytule materiału wiekszość z was pewnie już wie czego się można spodziewać a gdy dorzucę dla przykładu tytuły utworów jak ‘Mortuary Ass Fuck Action’ lub ‘Onenightstand With One-legged Bitch’ to już wątpliwości być nie powinno. Otóż Brutal Death z masą Slam elementów i wtsawkami z pogaduszek z jakichś niemieckich filmów. Na szczęście zabieg z intrami nie należy do długo trwających dzięki czemu bezużyteczny bełkot przechodzi prawie niedostrzeżony. Tym bardziej wpływa to korzystnie na odsłuch jako, że materiał ma raptem 20 minut i totalną bzdurą byłoby słuchać przez połowę trwania Ep’ki lipnych inter czy to w niemieckim czy też pojękujaco-krzyczących panienek. Muzycznie kompozycje skupiają sie od ekstremalnych blastujących temp po mozolne slamowe partie połączone w całkiem miłą calość, nie rzucające naprzemiennie i chaotycznie ów zmian, tylko ze zdrowo opętanym rozsądkiem mozna się tu odnaleźć. Wokale należą do głębokich growli po typowe kible i świniaki i sa naprawdę pierwszej klasy. Coś jakby do jednego worka wrzucić typka z Cephalotripsy z prosiakiem z pierwszych płyt Prostitute Disfigurement. Więc nie ma co wiele tu więcej ględzić tylko uderzajcie do zespołu i nabywać ów materiał, który dodatkowo został właśnie wznowiony. Dobra sprawa, uwab przedni i z miłą chęcią słucha się tego na okrągło.
5/6
 

Smashed Face ‘Virulent Procreation’


Full-lenght, Nice To Eat You Records
2006
Kolejny albumik który ma juz kilka lat i sobie leży na półce zbierając co nieco kurzu, tudzież chwytany moją łapa celem odsłuchu. Przyznam, że Smashed Face nie jest zdecydowanie moim faworytem jeśli chodzi o czeską scenę. Owszem jest to album brutalny, chłopaki daja do pieca jednak pomimo, iż chwytliwe a z drugiej strony dość innowacyjne jest dość nijakie. Czesi łączą tutaj od Brutal Death, poprzeż Slam, DeathCore... Aranżacje sa nawet przyzwoite, jednak nie na tyle interesuje by zgłębiać ich muzę godzinami, najgorszę że ów skoczne, kurwa nawet dresiarskie hops hops core jest wkurwiające do bólu, kłóci się z pozostałymi elementami muzyki. Dodatkowo za dużo tu powtarzalności riffów, brak ciężaru i zamiast śmierdzieć trupem to wali klocem, do tego jak już było wspomniane nieumiejętnym klocem. I bynajmniej nie mówię tu o moim indywidualnym guście w którym jest mało miejsca dla Deathcore, bo jeśli wszystko jest utrzymane w dobrym smaku to jest to nawet bardziej niż znośne. W przypadku czechów pojawia sie problem trudu zdefiniowania którą ścieżką chcą podążyć i zaczyna się spory bałagan. Ogółem warsztat bardzo dobry, jednak gorzej jest niestety z pomysłami i ogarnięciem kierunku. Plusy to też niezłe wokale od głębokich growli po wdychane świniaki... Czyli w sumie w obecnych czasach żadne novum. Ocena poniżej średniej, niestety, a dodatkowo ponoć album z zeszłego roku już zupełnie wpasował się w ramy Deathcore, czyli dresiki, czapeczka i jazda w trampkach! I te śliczne metro-seksualne grzyweczki na bok a’la emo... No nic tylko całować. Kurwa, co za żal.
2/6
 

Mass Infection ‘The Age of Recreation’


Full-lenght, Pathologically Explicit Recordings
2009
Mass Infection... Wyobrażacie sobie jakby to było gdyby całe wasze ciało / organizm został zainfekowany czymkolwiek groźnym? Nieważne czy to wirus czy jakaś grzybica czy ropnica... Istotnym jest fakt, że grecy wiedzieli jaki slogan wybrać trafnie jako nazwę zespołu. Jest to kolejny z przedstawicieli Brutal Death Metalu i tak jak sama nazwa mówi, muzyka z jaką tu obcujemy pozwoli wam w pełni poczuć ów niemoc gdy jesteście pożerani od wewnątrz pierdolonym robactwem a znikąd pomocy czy nawet ulgi. Gnidy będą wam się wdzierać poprzez nozdrza, oczodoły, uszy, dupsko czy też fiutem czy cipką byle dostać się poprzez jakikolwiek otwór do wnętrza waszego organizmu który i tak już nie jest w stanie znieść ani krzty więcej cierpienia. Death Metal greków to ciężar skomasowany bo granic możliwości, duże urozmaicenie w szybkościach poszczególnych utworów, fantastyczne riffy które mimo swego zaawansowania technicznego są jednocześnie łatwe do wychwycenia dzięki równie zajebistej produkcji która jest czysta ale nie cukierkowata i nie poraża przekombinowanym komputerowym majstrowaniem przy gałkach na konsoli studyjnej miksera. Głębokie growle wypadają piekielnie na tle brutalnej lawiny dźwięków gdzie królują gitary wspomagane bardzo utalentowanym biciem garowego. Jedyne co może troszkę razi (jednak to tylko chyba mnie gdyż obecnie to już norma) to triggery bardzo wyraźne na centralkach no ale cóż... Nie można mieć wszystkiego. Materiał jest bardzo dojrzały, nie jest nastawiony tylko na wyścig w kombinowaniu coraz to bardziej zawiłych kompozycji, raczej jest tu zachowana równowaga pomiędzy szybkimi i technicznymi partiami a chwytliwością nasyconą świetnym brzmieniem. Szkoda tutaj dalszych moich słów zachwytu bo płyta kompletna w każdym calu i jej pełność można docenić jedynie obcując bezpośrednio z samą muzyką.
6/6
 
 
 
 
 
 
 

Aborym ‘Psychogrotesque’


Full-lenght, 2010
Season Of Mist
Porobiło się i to bardzo. Takiej muzyki nikt nie przewidywał, nikt nawet nie odważył się pomyśleć w latach 90-tych by takie granie, to coś zostało zaakceptowane. Jak pamiętacie wychodziła juz wtedy spora ilość tzw. kontrowersyjnych albumów które owocowały tylko i wyłącznie w rozpad zespołów, brak akceptacji, totalna nagonkę która właśnie prowadziła do zdychania całkiem niezłych juz wtedy wydawnictw. Niestaty tamte czasy były jakie były, kompletnie nie akceptowały nowości które niestety z drugiej strony doprowadziły do wynaturzeń na scenie rodem jakichs pedo-gotyków czy tudziez Slipknociarzy. Z góry dodam zanim rozpoczne na dobre ów recenzję, że Aborym sięga nawet po typoer beaty techno/industrial jednak jest to na tyle niekomercyjne, nie mające szansy sprzedaży czy po prostu dania dupy, że pozwala wierzyć w prawdziwość wylewanych się dźwięków. Ale do rzeczy...
Włoski Aborym jak dla mnie tuż obok bardziej pojechanego z elektroniką Imperyt (tyle, że to zupełnie inna szkoła) są jedynymi zespołami które mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że mimo bardzo dziwnej ekspresji muzycznej są oddane właściwej sprawie szerzenia spiritualnej wartości Satanizmu, szukania i znajdowania nienawiści wobec chrześcijańskiej masy oraz łączenia powyższych elementów z okultyzmem muzycznym. Osobiscie nie znajduję innych słów oddania, określenia rytualnego uniesienia włochów, siania zamętu oraz typowej zabawy formą, pokazując że składowe ich sztuki mimo że źle się kojarzą, mimo ich masowego wykorzystania w popularnej rozrywce dla plebsu, potrafią być wykorzystane przeciwko nim samym. Olbrzymi natłok mrocznej elektroniki, nieokreślonych sprzężeń, hałasów, dźwięków w połączeniu z opętaniem i histerią głosu Malfeitor Fabban’a oraz aranżacjami utworów w których oczywiście olbrzymią rolę odgrywaja też metalowe instrumentarium. Szczerze mówiąc, to przy tej muzyce nie trzeba być jakoś szczególnie otwartym na nowość, na zajebiste eksperymenty... Nie! Ta muzyka sama was wciągnie w siebie bez możliwości powrotu, zupełnie jak po dobrym kwasie czeka was obrót o 180 stopni, tyle że mianownikiem nadal będzie czyste Zło a nie zabawa.
6/6
 
www.myspace.com/aborym666

Moon - Lucifer’s Horns


Full-lenght, 2010
Witching Hour Productions
Jak wiadomo Moon zniknał z powierzchni pola walki pod koniec 1999 roku gdy po nagraniu dwóch albumów dla jednych kultowych dla mnie natomiast dość przeciętnych powraca reaktywowany przez Cezara po 10-ciu latach nibytu z trzecim albumem. Jakim albumem, ho ho moi drodzy! Obecnie muzyka prezentowana przez Moon ma się zupełnie nijak do tego co zostało pokaza w przeszłości, owszem jest to nadal ten sam zespół, słychac to w niektórych riffach, jednak te 10 lat w grobie wyszły Cezarowi na dobre, bo muzycznie jest to obecnie bardzo dojrzały zespół, czerpiący jak się da z tradycji gatunków Black i Death Metalu. Nazywanie obecnie wizerunku oraz sonicznego dania Moon wyłącznie szyldem Black wydaje mi się za bardzo ułatwiać sprawę, uproszczać by odbiorcy nie musieli się za wiele tu głowić z czym mają do czynienia. Praca gitar bardzo dobrze wspomagana sekcja rytmiczną daleko wykracza poza sztywne ramy typowej Czarnej Polewki, zdecydowanie odnajdujemy tu elementy Śmierci z wczesnych lat 90tych i riffów znanych zza Wielkiej Wody. Weźmy taki ‘Czarny Horyzont’ gdzie przewodni riff jest i prosty, ale ma on w sobie kwintesencję tego co dawno temu serwowały nam tuzy z Florydy na swoich pierwszych albumach. Zresztą, nie mam zamiaru się tu spierać co jest co, jednak nie ulega wątpliwości, że Moon jest hybrydą ekstremalnych gatunków Metalu z oczywiście olbrzymim naciskiem na Black Metal. ‘Lucifer’s Horns’ także należy do grona albumów zaliczanych do stricte gitarowych, aranżacje, ich moc oraz dynamika tej mocy płynie właśnie w największej mierze z katowanych wioseł. Cezar oczywiście nie zawiódł także wokalnie, więc moi drodzy radzę wam się w to zaopatrzyć, bo w styd nie mieć, oj wstyd.
6/6
 

wtorek, 7 czerwca 2011

Truculency



01) Hello sickos! How are things in Truculency? What I wanted to ask in first is that you started a band in 2007 and after 2 years you had a deal with Amputated Vein... You didn't play according to my knowledge in other bands so how come it is possible to write and record such amazing album as 'Eviscerate the Paraplegic'?
Joe: Amazing? Really?? Thanks.  Things in Truculency are good, working on new shit, with some new additions to the band.  I've been in a few other bands, but nothing with this caliber of writing style. Steve is crazy, it's an art form to him.
Steve: Thanks for allowing us to do this interview and for your kind words about ‘Eviscerate the Paraplegic’.  Everything is going really good.  We have added a new vocalist, Shawn, who is really killer, and a new bass player, Jeff, who is insanely amazing.  And we have been busy writing and recording material for our new record.
Truculency was actually started in January 2008, our record deal with AVR came in September 2008, and the recording was finished in January 2009.  We tried to make each song as nonstop brutal and crazy as we could.  The songs needed to be aggressive, technical, and unpredictable with many ideas flowing together seamlessly. We wanted to make an album that was a mix between extremely brutal diarrhea sounding death metal and technical death metal.  We think it came together pretty well.

02) Truculency is just two sick minds, is it easier to compose music in that form? 
Steve: I think it works out better.  I have never been a big fan of a band jamming to get ideas for songs.  Much of the material for the CD had been written for many years before the band was formed.  All the guitar riffs for the songs are written over a couple of weeks.  Once I felt the song was complete I would play each section of the riffs for Joe so he could get his drum parts down.  And Joe is just so creative at coming up with great drums parts.  I know I can just write whatever I want, and he can come up with a way to make it so much crazier.  It was a very fast process that allowed us to focus on what each one of us does best.  But we are also very pleased to have 2 new members that can contribute to vocals and bass far better that what the 2 of us could do.
Joe: It worked well for us, once AVR contacted us to put out a full length, it seemed like it was pretty easy to pound out songs. Once guitars and drums came together, the rest was easier considering Steve and I both had a general idea of what direction we wanted to go in as far as vocals/bass.

03) As we said in the first question you have signed to Amputated Vein Records. How do you see their work so far? 
Steve: They have been doing a great job.  It has been very cool for us.  It is amazing to see our album all over the internet.  Pretty much every major metal distribution company has it.  I even saw it in the local metal shop in Chicago.
Joe: AWESOME, Maskatsu is a cool ass dude, we never expected anyone to hear our shit in the first place, but Masa and AVR made that possible.

04) Before we will move to music I wanted to ask you about the about two tracks that are dealing with christianity matters. "Fecal covered christ" and "Deformation of the Virgin Mary" - nice view of christ covered in shit and Mary after so many years can't be a young hottie anymore so deformation in her case is normal hahaha. Why are you against religions? What are the most frightening matters for you in christianity or religion in common in overall and why?
Steve: We are really not against religion.  People are free to believe and be controlled by whatever they want to.   For us the lyrics are mostly meant to cause people to laugh.  I mean we have lyrics ranging from mutilation and gore to computer science and calculus.  So nothing should be taken too seriously.
Joe: Ha, well, I think Shawn can answer that one best. Steve and I just wrote that since that's what everyone in the genre writes about, so we just jumped on the “I hate religion” bandwagon I guess.
Shawn: The new record we are writing is conceptually centered around the history of religious violence.  I am incredibly theophobic.  I have a restraining order against Jesus.
Jeff: I dislike religions because of the restrictions that they put on humanity. It's not right to limit what people are allowed to do, how they can act, and when or how they must worship. So much of it makes so little sense that I feel like if there is a God, he is a self-centered jerk with a huge ego- or at least that's how he is portrayed. The whole 'sin' idea doesn't sit right with me. Who decides what a sin is and why do they get to decide it? All I know is- "Some things a man does is good, and some isn’t so good. And that's all anyone's got a right to say." -Pa Joad

05) 'Eviscerate the Paraplegic' is your debut album, before it you didn't record a demo. Where did you get the skills to do it?
Joe: Steve is a maniac, he plays guitar non-stop, it's all him.  A lot of the songs he writes are so messed up, I couldn't understand the riffs, so I would have to count how many beats to blast for and just go at it.  It works well considering, it kind of helps break the songs into even stranger time signatures sometimes.
Steve: I have not left my room in 15 years except to take guitar lessons from guitar god George Bellas.  

06) Brutal Death Metal, advanced as for song writing structures... but there is so many astonishing fragments like taken melodies from rock music, very heavy metal solos, breakdowns, on 'Fecal Covered Christ' there is even a riff that form me suits even for Depressive Black Metal... Is that what you want to do? I mean lots of ideas, avoid to be monotonous?
Joe: Steve likes melody, I hate it, we meet somewhere in the middle, and it usually ends up with those weird breakdowns like in Fecal.  Other times, to avoid monotony, it can be as simple as cutting a riff in 3rd's and putting pauses in there, or just jamming until we find a slam-esque part and throw it in there somewhere.
Shawn: Steve's guitar work is extraterrestrial.  My primitive Earth brain lacks the cognitive capacity to even listen to some of the new riffs.  Its like punching a dinosaur in the dick.  It just don't make sense.
Jeff: The thing that I like about Steve's writing style is that a vast majority of the music that he writes come from great ideas. All of it is super fast, but if you slow it down and really analyze it, almost every line is a great musical idea. If this goes into other genres, so be it, it's still great music.
Steve: We defiantly try to incorporate a lot of ideas in to a song.  It makes it very unpredictable and fun to play.  We don’t like to play the same riffs throughout the song, and since the songs are written over a couple of weeks, one day I might want to write a real brutal breakdown, the next day I might want to write a real fast technical part, and the next day I might want a black metalish part.  Nothing is ever planned.

07) In other words recipe for Brutal Death Metal?
Steve: Defiantly.  Brutal Death Metal has no limits on what can be included in it.

08) Is there any particular philosophy in meaning of non-musical in Truculency? When asked what is it all stand for you would say?
Joe: We don't stand for anything; we're just dudes playing music.
Shawn: I am told I can be a truculent from time to time.  But, to quote Steve Smith, thats just because "People make me mad all of the time for being stupid about everything."  I mean, 60% of Americans still do not believe in Evolution, for Christ's sake.  The Scopes trial was nearly 90 years ago and the jury is still out.

09) I must say that the whole layout and front cover art is very good work! Again the studio of Phlegeton did amazing work! Obvious that probably you like yours most from their works but which one for you does attach your attention as well?
Joe: Phlegeton is insane; using real people in his artwork is what makes him stand out the most.  I like Avulsed – Gorespattered Suicide the best.

10) They did also the artwork for Gorevent Slam Death band. What do you think of their new album 'Worship Paganism'?
Steve: It is not too bad.  It is nice to listen to a little slam once in awhile

11) It is also a close time when new stuff of Morbid Angel will be released. Happy and can't wait? Did you hear new track that is online for some time already?
Steve: I liked the track they posted online.  The rest not so much.
Joe: I've heard it, and that's all I'm going to say.

12) You changed your vocalist to Shawn Connors who is now in Bound and Gagged. New song sounds even more sick with his vocals!!! Is that means that now as a trio you'll play live gigs?
Joe: No promises, but it's something we've talked about.  Now that we've got a bass player we're one step closer.
Shawn: Thanks, man.  One day at a time.  Right now we are, more or less, crafting songs.  I'd love to have these songs see a stage someday.
Jeff: I sure hope so! I've never played a live show before, but I think that with some practice (and perhaps some liquid courage) a live show is definitely possible.

13) As it comes for inspirations what would be yours?
Steve: All I know is music.
Joe: Deedsof Flesh is what got me into metal drumming.  Outside of other music, video games.
Shawn: "The Purpose Drive Life" by Rick Warren.
Jeff: I would have to say all of the bass players in metal who are pushing the envelope and making bass heard. A few years ago, almost every band out there would say that the bassist is the most non-essential and least musically inclined part of the band- sticking to whole/quarter/eighth notes and 1-4-5 patterns or a very basic 12 bar or something. But now, there are people like Jeff Hughell and Mike Flores and Erlend Caspersen who just shred the bass like there is no tomorrow and add so much to the overall sound of the music. They continually inspire me and motivate me to practice for hours on end. Also, I am very inspired by the natural world. I love being outdoors and appreciating everything from the architecture of single cells to sprawling landscapes- they show how amazing life can be given enough time to mature.

14) Lyrics, music all is very close to other genre: movies. So which ones are closest to you -> porn or horror/gore flicks and why?
Joe: Again, just jumping on the “gore” bandwagon like everyone else.  The original lyrics were about love and sunshine, but we lost those pages and had to re-write them.
Jeff: I like horror flicks, especially old ones. The blood and effects are just priceless. But I also like sci-fi stuff and comedy/satire.

15) When can we expect new stuff of Truculency? New track on myspece made me hungry for this sick shit!
Steve: Hopefully within the next year.  We have 6 songs written so far.  All of them have the drums and guitars recorded.  Shawn has been working on getting the vocals recorded over the past few months.  And Jeff has been learning the songs very quickly and we hope to get his stuff recorded soon.  We are very excited about getting the new CD released.  The production is going to 100 times better and the new material is sounding brutal as fuck.

16) Are you going to continue working with Amputated Vein? Or was it just a one album deal and you'll search for other label?
Steve: We would be happy to work with AVR again.  But the deal we had with them was a one album deal.  So we are trying to find a new record label.  There are many great labels that we would be willing to sign to.  Our main goal has always been to get our music to as many people as possible.  Any label willing to do that for us, would be perfect.  

17) Being totally serious do you think that playing that type of music or releasing it you are able to live only from it without selling off your principles?
Steve: We would never be able to live from it.  Most of the material was written without ever thinking that anybody would ever hear it.  We do this for fun and are out to make Brutal Death metal that we would want to listen to.  It is cool to have just a few people from around the world listen to our music.  We just want to make brutal aggressive music.  We hope that people enjoy it.
Joe: No way, I mean I suppose it's possible but it's not something I'd be willing to do; I want to keep it fun.
Shawn: Extreme Metal isn't really a career.  There are a few bands kind of making it work to various degrees and those bands have to have a work ethic that I feel would sucks the fun out of music for myself.  Of course, if poverty is your bands goal, then the sky is the limit.
Jeff: I believe that that is called "living the dream," and it would be sweet, but I think that death metal is too small of a genre to really support my whole life with the proceeds- especially while maintaining all of my principles and not selling in any way. Besides, it's worth doing just for the experience and the accomplishment of bringing something new into the world. Music is something that I have huge respect for, and it is incredibly humbling to be able to contribute to it in any way.

18) That's it for today. You can now wave your left hand to fecal covered jesus hahaha. Thanks for the interview.
Steve: Thank you for your time.  It has been a real pleasure.
Joe: Later
. Thank YOU.
interview  by Waldemar 06/2011

Malevolent Creation ‘Invidious Dominion’


Full-lenght, Nuclear Blast
2010
Amerykańska machina do zabijania ani myśli zwolnić choć na chwilę i wypluwa kolejne pomioty swego istnienia, a dokładniej ujmując już jedenasty album. Jak na dwadzieścia cztery lata istnienia nie licząć demówek, singli, ep-ek i koncertów tudzież składaków to cholernie dobry wynik tym bardziej cieszący, że Malevolent Creation może i nie gra nie wiadomo jak superaśnej muzy ale robi swoje i utrzymuje poziom dodatkowo racząc nas zaszyfrowanym w swojej muzyce magnetyzmem który przyciąga do kolejnych odsłuchów ‘Invidious Dominion’. Szczerze to podziwiam Phila Fascianę za utrzymanie tego zespołu przy życiu przez tyle lat bo wiadomo, że chłopaki mieli często i gęsto pod górkę a kilka znakomitych zespołów tego czasu padło by wspomnieć tylko Massacre, Brutality czy Broken Hope. Jednak ekipa Malevolent Creation nadal jest przy życiu za co im dozgonne dzięki bo jest czego słuchać. Zapewne każdy z was zetknął się z twórczością tego zespołu więc należy się tylko zapytać co mamy tu nowego? Ano, kurwa nic. Wciąż to ten sam rytmiczny Death Metal jaki się łupało ponad dekadę temu, nie ma przesadności jeśli chodzi o tempa bo od szybszych po wolne walcowe granie. Gitary to nadal te same proste wariacje riffów grane tremolo po jednej strunie, włączając w to świetne solówki i rytmiczne jazdy kojarzące się od zawsze z Thrash Metalem. Wokale pozostają zajebiste bo ponownie mamy tu Bretta Hoffmana który zdziera swój gardziel do bólu. Starczy gadania, ja radzę wam sięgać po ten kolejny krążek, bo to kwintesencja starego Death Metalu rodem z Florydy i wstyd nie mieć, mimo że na kolana to nie powali. Konkret i dziękuję.
4,5/6