Nuclear Blast, album 2012
Amerykańskie Thrash Kommando
serwuje nam swój 11-sty to już w historii zespołu krążek. Sporo tego, prawda?
Ale weterani sceny nie zamierzają się poddać i nadal prężnie działają
nagrywając kolejne pozycje, sporo koncertując oraz przede wszystkim nie idąc za
trendami, bo co jak co, ale Testament zawsze trzymał fason i za cholerę nikt mi
nie powie, że Amerykanie dali dupy. I takim to optymistycznym wstępem
przechodzimy do sedna sprawy, a mianowicie do opisania zawartości najnowszego
dziecka Testament.
Podstawowa część albumu trwa
ponad 50 minut więc już jest czego posłuchać, jednak limitowana edycja zawiera
też bonusy w postaci coverów Queen, Scorpions i Iron Maiden (wydanie
na vinylu zostało zaopatrzone w te kawałki). Oczywiście wersja japońska też
rządzi się swoimi przywilejami, ale do tego zostaliśmy już przyzwyczajeni, że
nasi skośnoocy pobratymcy mają zawsze jakieś bonusiki hehe. Skupiając się
jednak na tym co Amerykanie skomponowali w ów 9-ciu utworach jestem bardziej niż
przekonany, że każdy szanujący się fan muzyki Metalowej znajdzie coś dla
siebie. Każdy z utworów pokazuje inną dynamikę, moc zawartą w riffach, które
mimo że nie są nie wiadomo jak skomplikowane, to jak na Thrash przystało, po
prostu napieprzają w rytmice aż miło, a noga sama chodzi od przytupu. Wystarczy
posłuchać otwierającego patentu gitarowego z pierwszego utworu ‘Rise up’ i
wiadomo już w czym rzecz – intensywnie, rytmicznie i w sam raz do machania
łbem! Jednakże, pasaże gitarowe w wykonaniu Testament to nie tylko wspomniana
rytmika ale także porażająca płynność melodyki wynikająca z aranży drugiej
gitary prowadzącej. Plus wspaniałe solówki. Produkcja która i może jest
troszeczkę za czysta, jednak jest wystarczająco ciężka by przełknąć ten fakt
bez popity. Zdecydowanie dominują wokale, ale o nich trochę niżej hehe. Album
nie został od tak sobie nagrany i niechlujnie rzucony na rynek ‘ok, jesteśmy
Testament, wyszło w miarę ok, i tak nas kupią’, o nie! Naprawdę jest ciekawie i
widać, że poświęcono czasu na produkcję a sam Andy Sneap odwalił kawał dobrej
roboty. Wracając jednak do utworów to nie zabrakło także bardzo udanej ballady
‘Cold Embrace’ która jest też i najdłuższym utworem na ‘Dark Roots Of Earth’. Co
można jeszcze tutaj dodać o tak zacnym zespole? Wokale? Cholera, przecież każdy
wie czego się spodziewać po panu Chucku Billim i jego niesamowitym głosie,
który towarzyszy nam przez te wszystkie wydawnictwa Amerykanów. Po prostu mamy do czynienia z kolejnym już klasykiem.
Ciężko jest mi napisać
podsumowanie tak koherentnego albumu, bo kolejny raz mam zachęcać do zakupu?
Sami wiecie, cholera, to jest Testament!