Kvlt Of Hiob ‘Thy Kingly
Mask’
Blut & Eisen Productions,
album 2012
Hiob, postać biblijna, której
życie według tego źródła stało się przedmiotem zakładu pomiędzy bogiem a
szatanem (szatanem w rozumieniu opactwa bożego, czegoś/kogoś na podobieństwa
boskiego wysłannika). Czyli mamy tu do czynienia z tragiczną postacią, której
to życie zostało zmienione w koszmar poprzez kaprys Boga, który to chciał
udowodnić jak wysoka i głęboka jest lojalność i miłość Hioba do właśnie niego
samego. Boska głupota? Boży narcyzm z najwyższej półki? Żart ‘wszechmocnego i
wszechmogącego’ czy pobudki sadystyczne? Nie wiem i pieprzyć fundamenty wraz z
zaściankowością tej wiary...
Faktem jest, że duet z
Niemiec daje upust swej nienawiści a zarazem sakralności w podejściu do tematyki
religijnej. Opiewanie i powoływanie się na postać Hioba, którego to dzisiaj
przywoływanie kojarzy się nierozerwalnie ze złym omenem otrzymania co najmniej
niefortunnej wiadomości. I poprzez ten pryzmat oraz kpinę jaką z Hioba uczynił
sam Bóg, należy prawdopodobnie traktować przesłanie zawartości nazwy Niemców.
Dla Opozycji taki uczynek staje się nieskończoną inspiracją, a okrucieństwo
jakiego się nie tylko dopuszczono w tej przypowieści dowodzi jednoznacznie jak
miłosierny jest koleżka w chmurach. Przechodząc jednak do sedna sprawy czyli
samej muzyki chciałbym rozpocząć dość nietypowo skupiając się na wokalach,
które bezsprzecznie odgrywają niesamowitą i jeśli wręcz nie najistotniejszą
rolę na ‘Thy Kingly Mask’. Human Antithesis odpowiedzialny za wszystkie odgłosy
wokalne oraz teksty na albumie wykonał pracę bez wątpienia wręcz opętaną, istne
arcydzieło oddania się i zarazem rozumienia połączonego z uczestniczeniem w
sztuce przekazu religijnego w kontekście szaleństw chrześcijaństwa. Często poza
samymi wykrzyczanymi w Black Metalowym screamo ścieżkami wokali, HA stosuje
masę hałasów, nawiedzonych głosów nakładających się na siebie, odgłosów agonii,
dysharmonii wokalnych, melodeklamacji, szeptów – co w całości daje obraz
człowieka obłąkanego, kto wie może i nawet kompletnej dysfunkcji mózgowej w
jakieś znalazł się ‘bohater Hiob’ porzucony i bez niczego? Kolejna sprawa, to
idealnie współgrające z przekazem, momentami nawet dramatyczne aranże gitar,
które to nawet pośród blastującej w furii perkusji, porażają głębokością, swego
rodzaju rozmytym dysonansem, mglistą perspektywą pasażu melodii a jednocześnie
artyzmem który w przypadku Kvlt Of Hiob jest wryty w każdy najmniejszy fragment
ich debiutanckiego albumu. Jednocześnie przy namacalnej wręcz niechęci by nie
rzec, że pogardy względem przywoływanego niejednokrotnie pana w chmurkach,
album ukazuje właśnie swą forma soniczną jak daleko w obłędzie i ślepocie dana
jednostka może się posunąć mimo, że jest tylko durnym pionkiem w grze. Boska manipulacja
przedstawiona przez czcicieli Diabła, lepiej być nie może. Dodatkowo pojawiają
się też interludia, formy czysto samplowane, które dopełniają wyłącznie potęgi
czary szaleństwa, misterium niesamowitości i agonalnych rytuałów jako pożywki
dla duszy.
Debiut Niemców z Kvlt Of Hiob
jest zdecydowanie czymś świeżym, a jednocześnie mieszczącym się swymi kanonami
w tzw. religijnym Black Metalu. Pomimo braku bezpośrednich nawiązań do
Diabelstwa, jawna kpina i forma uwielbienia agonii i rozstroju Hioba jest oczywistym
obrazem nakreślonym przez zespół. ‘Thy Kingly Mask’ jest zdecydowanie również
albumem ambitnym nie składającym się tylko z pustych wersetów, owijania się na
zdjęciach z wężami i zdobywaniu popularności. Formalnością wydaje się już tylko
zakup i odsłuch...