full-lenght, Listenable Records
2006
Szwedzki The Legion zdołał nagrać album przy którym można by się zastanawiać długo nad estetyką gatunku i gdybać czy jest to Blackened Death Metal czy może nawet Deathened Black Metal. Powód ku temu bardzo prosty, sposób aranżacji utworów został na tyle skomplikowany i przsiąknięty obiema stylistykami z brakiem sposobności wskazania tej dominującej. Aby mówić tu wyłącznie o BM jest niemożliwym, za dużo tu techniki, łamanych temp, zawiłych struktur riffów i zmiennej dynamiki, natomiast DM to też nie jest chociażby ze względu na manierę wokalną Lazr’a, brzmienie i sporą ilość struktur mających jednak swoje korzenie w czystej formie Black Metalu. Wspomniałem brzmienie, które jest klarownie zrobione, słychać tu dosłownie każdy najmniejszy smaczek, nawet najbardziej nieśmiałe uderzenie cymbałek hehe. Nie oznacza to, że album na tym polu daje dupy i uciekł w plastikowe granie dla panienek moczących gacie przy Artrosis, o nie! ‘Revocation’ jest na wskroś brutalny, a zarazem piekielnie dostojny w momentach budowanych przez obecne w tle klawisze. Kolejną ciekawostką niech będzie tutaj osoba Emil’a Dragutinovic’a który przecież swego czasu był odpowiedzialny za niszczenie zestawu perkusyjnego na ‘Plague Angel’ czy ‘World Funeral’ Marduka. Emil na albumie The Legion wspiął się na wyżyny swoich możliwości technicznych, ponieważ łomot jaki produkuje zapewne wprowadza w osłupienie nawet najbardziej wytrwałych maniaków tejże muzyki. Aranżacyjnie nie należy tutaj ulegać powyższym powiązaniom Emila z Mardukiem i kojarzenia na zasadach automatycznych tychże stylistyk, ponieważ The Legion dojrzałością dźwięków stoi przynajmniej poziom wyżej, albo mówiąc inaczej: to po prostu dwa totalnie inne gatunki w jakich te zespoły się obracają. Gitary które przepełnione furią katują coraz to ciekawsze rozwiązania przenoszenia idei mizantropii i nienawiści w soniczną otchłań a wokale dopełniają tylko czary chaosu. Szwedzi mają na swoim koncie trzy albumy i szkoda, że po ostatnim zawiesili działalność. Pozostaje mi tylko czekać, co się wydarzy dalej.
6/6