full-lenght, Forbidden Realm
2010
Po pięciu latach i zaledwie dwóch dowodach istnienia w postaci dema i Ep’ki przyszedł nareszcie czas na debiut angoli. Overoth, jak juz sam tytuł wydawnictwa może sugerować to kolejny hołd czasom kiedy zespoły jak Amorphis czy Paradise Lost grały muzę z jajami nie jęcząc o porażkach czy innych gotyckich sraniach obecnych w tym gatunku. Obecnie maszynki do robienia pieniędzy na niczego nieświadomych dzieciach które łykają wszystko co poda im MTV (oczywiście w ‘metalowych’ programach buahaha) niczym aktoreczki porno spermę i w sumie porównanie to jest jak najbardziej trafne, bo jedni się sprzedają dając dupy a bezmózgie tłumy siorbią te popłuczyny. Dobra, wracając jednak do Overoth który albumem ‘Kingdom of Shadows’ wciska nas w zawirowania czasoprzestrzeni czego efektem jest wrażenie cofnięcia się w czasie do początku lat ‘90tych gdzie debiuty Paradise Lost, Grave czy Entombed stanowiły europejską biblię ciężaru wymieszanego z obskurnym brudem. I tak właśnie jest w przypadku zgniłków z Overoth którzy to mając głęboko w dupie trendy, nagrali album którego zapewne z miłą chęcią sami by słuchali. Chropowate brzmienie wzorowane trochę na szwedzkich debiutach, jednak z dużą dozą basu w którym jest masa ciężaru w szczególności przy eksploatowaniu wonych partii wzbogacanych całkiem dobrymi solówkami. Do tego dorzucamy growle które może i nie należą do najbardziej grobowych jednak wystarczająco osadzone w barwie old school’a dają totalnie radę. Sumując wyczyn brytoli musze rzec, że naprawdę słucha się tego wybornie i kto wie jakie mają tam szanse na światowej scenie? Ja życzę chłopakom jak najlepiej, bo w pełni zasługują na wsparcie chociażby zakupem ich krążka.
5/6