Bizarre Leprous Productions,
album 2011
Nazwa zespołu będąca nazwą
środka na przeczyszczenie? Tytuł albumu ‘Shit Beast’? No to ciekawe czego
możemy się tutaj spodziewać hehe. 25 minut skocznego Grindu pełnego umpa-umpa
przeplatanego blastami czyli na samym wstępie sumując tego co w tym gatunku
kocham najbardziej. Debiutancki materiał Czechów gniecie jaja, zajebista muza
do zabawy, piwka i świetnego tańcowania pod sceną w młynie (wiem bo na Obscene
Extreme sam doświadczyłem hehe). No ale do rzeczy, krótka opowiastka o tym kto
kogo gównem rzucił i w którym riffie poniżej.
Czesi chyba już ogólnie są na
tyle spatrzeni, że monopol na Grind i to ten który bije pięściami po kroczu
mają opanowany, bo zespołów które uprawiają skoczne harce bujając bioderkami na
boki i czcząc brąz który jakże to uwielbiają dziewczyny (przynajmniej tak darł
o tym japę Rychu) jest tu tyle co pierdów po fasolce bretońskiej, oczywiście
tych siarczystych które zostawiają kleksy na majciochach. Muzyka jest prosta,
taka jaka z założenia ma być, idealna do zabawy w głównej mierze opierająca się
na gitarowych patentach otwartych strun. Chłopacy przecedzieli całe to
niepotrzebne dziwne gówno jakie aż doprowadza do rwania resztek włosów z głowy
i zostawili w swoich kompozycjach ów najlepsze gówno które no za cholerę się
znudzić kurwa nie może! Teksty... są o gównie hehe. Zresztą, image chłopaków
też jest całkiem miły, poprzebierani w kombinezony i gogle, usmarowani
brązem... gówno hehe. Jedynie co może być nużące po kilku przesłuchaniach
płytki to ów intra z pierdami i sraniem ale, kto co lubi, może i na tyle się
kto nakręci że stanie się tytułowym shiteater’em z jednego z utworów? W razie
czego, ja nie namawiałem hehe.
A więc moi drodzy,
zdecydowanie pozycja nie dla wszystkich, zarówno muzycznie jak i tych co co
mają słabsze żołądki i na widok kupy już im słabo. Jeśli ktoś nie jest
muzycznym ortodoksem i po prostu lubi z uśmiechem na twarzy i olbrzymim
dystansem podejść do takich ‘wyczynów’ to zapraszam, jeśli jednak wolicie być tylko
złymi ludźmi to wracać w smutne kąty.