Hellthrasher Productions,
demo 2012
Debiutanckie demo Włoskiego
Into Dakrness po prostu mnie zszokowało! Przeglądając katalog Bartka z
Hellthrasher Prod., zobaczyłem że wydał ich właśnie na krążku więc udałem się szybko na odsłuch na yt by sprawdzić czy mój spatrzony już do reszty gust
muzyczny obejmie i potwierdzi to czego się spodziewałem po ów 25ciu minutach
muzyki. Pierwszy riff (nie pamiętam dokładnie który utwór otworzyłem jako
pierwszy) i zostałem dosłownie zmieciony z krzesła! Potężnie, ciężko i totalnie
w ryja!
Cztery utwory jakie
zaprezentowała mieszana płcią ekipa z kraju makaronu i pizzy to jeden z
najbardziej doskonałych debiutów, na dodatek demo, jeżeli mówimy o old
schoolowym Death / Doom Metalu. Od razu tłumaczę by ktoś przypadkiem etykiety
Doom nie zestawił w połączeniu z płaczliwymi ciotami których muzyka jest tak
porywająca jak bluzeczki z rękawami zakończonymi falbankami i misterium parodii
nocy rodem: wkładamy plastikowe kły na zęby i oto ja wampir jak świnia z
zagrody pana Andrzeja. Wracając jednak do rzeczy, ‘Into Dakrness’ to
kolaboracja agresji, siary piekielnej i ciężaru niczym dupy Grycanek na walnym
zgromadzeniu miłośników pierdzenia. Dobra, koniec żartów! Jak już mówiłem są to
4ry utwory które po prostu nie pozwolą wam na chwilę oddechu w zachwytach nad
smolistością atmosfery jak i olbrzymią ciężkością brzmienia objawiającą się też
w ponurych wolnych tempach które to są z kolei idealnie przeplatane z szybszymi
a i nawet blastującymi partiami. Sądzę, że porównanie lub zestawienie ich
twórczości (pomimo młodego stażu pod tym szyldem) w jednym rzędzie z takimi
tuzami których wpływy słychać tutaj ‘gołym uchem’ jak Incantation (gdyby
pominąć brzmienie), Asphyx, Disma. Jednak nie rzecz w tym z czego dwie kobietki
i koleś czerpią, ale właśnie chodzi o to rozmach zniszczenia jakie sieją w
swoich nawiedzonych do bólu riffach pod które podpięta jest astralna wizja
zniszczeń i najróżniejszych kolizji kosmicznych opowiedziana zajebistym wręcz
growlem kobiety ukrywającej się pod pseudonimem Doomed Warrior.
Szczerze mówiąc mamy do
czynienia z bardzo dobrą produkcją, muzycznymi aranżacjami, wyjątkową wręcz
dusznością a nawet klaustorofobicznym dźwiękiem! Materiał dla prawdziwych
fanatyków old schoolowych materiałów! Po
prostu warte wydania każdej kasy! Aha, jeszcze jedno, miejcie na nich oczy i
uszy szeroko otwarte bo jestem pewien, że za niedługo zawładną jeszcze większą
ilością umysłów maniaków, takich jak wy!