D.U.K.E., album 2010
Francuski Black Sin po
nagraniu, a raczej masteringu materiału który wpierw ukazał się jako demo dwa
lata wstecz i został wznowiony na płycie przez Francuską D.U.K.E. Nie jestem w
stanie powiedzieć czy utwory same w sobie uległy zmianie czy tylko została
poprawiona jakość dźwięku, jedyna zauważalną sprawą na pierwszy rzut oka (dla
osoby która nie miała tego demosa w rękach) jest zmieniona kolejność utworów.
Dodatkowo na tej wersji ‘Light Of Despair’ z 2010 roku zabrakło już gitarzysty
Ewiger Hass’a który to rok prędzej odebrał sobie życie (oczywiście uczestniczył
w oryginalnej sesji nagraniowej tego materiału). Krążek został zadedykowany
właśnie jemu, a powodów zakończenia swojej przygody na ziemi ów jegomościa nie
znam (przećpał celowo czy przypadkiem?). Miał facet powody, zrobił to, nie ma
go i szacunek, bo obojętnie jak to idiotycznie by nie zabrzmiało, ma już facet
spokój. Wracając jednak do muzyki Czarnego Grzechu, mamy tu do czynienia z
Depressive Black Metalem czy też wersją Suicidal, która na szczęście (chociaż
nie jest to regułą stanowiącą sukces bycia poważanym) została pozbawiona
ckliwych dźwięków pianina, fortepianów czy tym podobnych zabiegów, stawiając na
typowe metalowe instrumentarium. A posłuchać jest naprawdę czego, bo 6 utworów
dających prawie 40ści minut muzyki, agresywnie i ostro w swej nieubłagalności
brnie kusząc nas po sięgnięcie ostrza... Tym bardziej, że materiał ten mimo
tematyki samo-zagłady i dążenia do samobójstwa nie jest nastawiony na ultra
wolne kompozycje sennie płynące ku naszym bodźcom, a wręcz odwrotnie, Black
Light pokazuje beznadzieję bytu poprzez średnie tempa jak i szybsze partie.
Podejrzewam, że maniacy surowego brzmienia z bardzo dobrze słyszalnym basem
wysuniętym z lekka na przody, nagraną ‘na żywo’ perkusją bez żadnych tam ściem
i wspomagaczy studyjnych oraz cierpiących wokaliz będą mieli naprawdę wyborną
ucztę. Kompozycjami Francuzi przypominają troche Nyktalgię połączoną z Anti,
ale to tylko takie porównanie by nadać kierunek czego się można spodziewać po
żabojadach. Krążek kończy wymowny strzał z broni który niech każdy sobie
zinterpretuje po swojemu.