Willowtip, album 2011
Krążymy po globie moi mili
niczym szaleńcy w labiryncie ludzkich jelit tnąc, siekąc i rozrywając hehe. Co
jednak zrobić, gdy z całego świata napływa tyle ciekawych zespołów, o których
nawet z kilkuletnim opóźnieniem ale jednak człowiek się dowiaduje. I gdyby to
była tylko moja jedyna pasja, to i tak mogę przytoczyć słowa jednego z moich
ulubionych pisarzy ‘...życia nie starczy’. Właśnie, gdyby tylko skupić się na
muzyce, to ilość wraz z jakością jaka niejednokrotnie cieszy serducho, to za
nic nie jestem w stanie przerobić i chociażby w stopniu dostatecznym poznać
wszystkie wydawnictwa. Wracając jednak do Putridity i naszych podróży to
znajdujemy się w kraju pizzy (bynajmniej nie, kurwa, mrożonej haha), wszelakich
pyszności podawanych z makaronem i romantycznej Wenecji która szczerze ma się
nijak do twórczości Putridity w której to drugi utwór zaczyna się od intra ‘I
will kill you, I’m going to kill you and fuck you at the same time!’.
Włosi z Putridity stawiają
przede wszystkim na brutalność, którą można porównać choćby do ich rodaków z
Blasphemer czy Septycal Gorge (z ta różnicą ci ostatni sa bardziej techniczni i
ich rozwiązania oscylują również wokół średnich temp czy też wzorców z klasycznych
zespołów gatunku). Jestem bardziej niż przekonany, że ten album zachwyci tylko
wprawnych słuchaczy i tych którzy uwielbiają brutalne dźwięki, totalną
techniczną ścianę dźwięku rodem Enmity czy Defeated Sanity (na których to nowy album
czekam z niecierpliwością). Utwory są bardzo intensywne, blasty dominują
wspomagane podwójną centralą jednak złożoność tego co oferują Włosi w sekcji
rytmicznej jest świetnym egzaminem na wytrzymałość koncentracji hehe. To co
wyczynia Brutal Dave jest niesamowite i kurewsko chore (ciekawostka: jest on
również obecnie w Septycal Gorge i Antropofagus). Bas.. idealnie podpięty pod
to co wyczynia Dave... jasna cholera! Szacunek panowie! Przejdźmy do struktur
gitarowych które od zajebiście rytmicznych fragmentów wręcz wyciągniętych z
podręcznika Slam vide w utworze ‘Innate Butchery Aptitude’ do totalnego
zniszczenia z pinagmi, techniczną gonitwą na progach i pająkach a nawet
tappingu jak w ‘Living Decomposition’. Struktury napięte do granic, nie jeden
zespół z ilości patentów zawartych w jednym utworze zrobiłby zapewne pół płyty!
Przecież tutaj nawet nie ma miejsca na solówkę, a mimo tego album jest cholera
mistrzostwem! Wokale to niskie growle, bez urozmaiceń, atakujące z ta samą
wprawnością przez całość trwania drugiego krążka Włochów. Wg mnie, to nawet i
lepiej, że są utrzymane w jednej barwie i nie wyróżniają się ponad resztę
instrumentarium, bo daje to zajebistą możliwość skupienia się na muzyce i
ogarnięcia tego kontrolowanego chaosu.
Totalna technika, oszałamiające
zdolności i potencjał połączone z morderczą precyzją zamieniają te 24 minuty w
pokaz jak się tworzy i gra muzykę której to poziom brutalności został posunięty
do granic możliwości. Szczerze polecam, bo jest czego posłuchać.