sobota, 6 października 2012

Kvlt Of Hiob 'Thy Kingly Mask'





















Kvlt Of Hiob ‘Thy Kingly Mask’
Blut & Eisen Productions, album 2012

Hiob, postać biblijna, której życie według tego źródła stało się przedmiotem zakładu pomiędzy bogiem a szatanem (szatanem w rozumieniu opactwa bożego, czegoś/kogoś na podobieństwa boskiego wysłannika). Czyli mamy tu do czynienia z tragiczną postacią, której to życie zostało zmienione w koszmar poprzez kaprys Boga, który to chciał udowodnić jak wysoka i głęboka jest lojalność i miłość Hioba do właśnie niego samego. Boska głupota? Boży narcyzm z najwyższej półki? Żart ‘wszechmocnego i wszechmogącego’ czy pobudki sadystyczne? Nie wiem i pieprzyć fundamenty wraz z zaściankowością tej wiary...
Faktem jest, że duet z Niemiec daje upust swej nienawiści a zarazem sakralności w podejściu do tematyki religijnej. Opiewanie i powoływanie się na postać Hioba, którego to dzisiaj przywoływanie kojarzy się nierozerwalnie ze złym omenem otrzymania co najmniej niefortunnej wiadomości. I poprzez ten pryzmat oraz kpinę jaką z Hioba uczynił sam Bóg, należy prawdopodobnie traktować przesłanie zawartości nazwy Niemców. Dla Opozycji taki uczynek staje się nieskończoną inspiracją, a okrucieństwo jakiego się nie tylko dopuszczono w tej przypowieści dowodzi jednoznacznie jak miłosierny jest koleżka w chmurach. Przechodząc jednak do sedna sprawy czyli samej muzyki chciałbym rozpocząć dość nietypowo skupiając się na wokalach, które bezsprzecznie odgrywają niesamowitą i jeśli wręcz nie najistotniejszą rolę na ‘Thy Kingly Mask’. Human Antithesis odpowiedzialny za wszystkie odgłosy wokalne oraz teksty na albumie wykonał pracę bez wątpienia wręcz opętaną, istne arcydzieło oddania się i zarazem rozumienia połączonego z uczestniczeniem w sztuce przekazu religijnego w kontekście szaleństw chrześcijaństwa. Często poza samymi wykrzyczanymi w Black Metalowym screamo ścieżkami wokali, HA stosuje masę hałasów, nawiedzonych głosów nakładających się na siebie, odgłosów agonii, dysharmonii wokalnych, melodeklamacji, szeptów – co w całości daje obraz człowieka obłąkanego, kto wie może i nawet kompletnej dysfunkcji mózgowej w jakieś znalazł się ‘bohater Hiob’ porzucony i bez niczego? Kolejna sprawa, to idealnie współgrające z przekazem, momentami nawet dramatyczne aranże gitar, które to nawet pośród blastującej w furii perkusji, porażają głębokością, swego rodzaju rozmytym dysonansem, mglistą perspektywą pasażu melodii a jednocześnie artyzmem który w przypadku Kvlt Of Hiob jest wryty w każdy najmniejszy fragment ich debiutanckiego albumu. Jednocześnie przy namacalnej wręcz niechęci by nie rzec, że pogardy względem przywoływanego niejednokrotnie pana w chmurkach, album ukazuje właśnie swą forma soniczną jak daleko w obłędzie i ślepocie dana jednostka może się posunąć mimo, że jest tylko durnym pionkiem w grze. Boska manipulacja przedstawiona przez czcicieli Diabła, lepiej być nie może. Dodatkowo pojawiają się też interludia, formy czysto samplowane, które dopełniają wyłącznie potęgi czary szaleństwa, misterium niesamowitości i agonalnych rytuałów jako pożywki dla duszy.
Debiut Niemców z Kvlt Of Hiob jest zdecydowanie czymś świeżym, a jednocześnie mieszczącym się swymi kanonami w tzw. religijnym Black Metalu. Pomimo braku bezpośrednich nawiązań do Diabelstwa, jawna kpina i forma uwielbienia agonii i rozstroju Hioba jest oczywistym obrazem nakreślonym przez zespół. ‘Thy Kingly Mask’ jest zdecydowanie również albumem ambitnym nie składającym się tylko z pustych wersetów, owijania się na zdjęciach z wężami i zdobywaniu popularności. Formalnością wydaje się już tylko zakup i odsłuch...