sobota, 6 października 2012

Urugia / Holocaust Storm / Strażnica 'Krew Zgnilizna Othala'





















Urugia / Holocaust Storm / Strażnica ‘Krew Zgnilizna Othala’
Prod własna, split 2012

Przyznaję się bez bicia, że istnienie tych projektów było mi zupełnie obce do czasu otrzymania właśnie tego krążka. Mamy tutaj trzy jednoosobowe projekty z których każdy prezentuje zgoła inne oblicze Black Metalu czy też Pagan Metalu. Jednakże o tym kolejno się dowiemy poniżej, z krótkich opisów prezentowej muzyki przez dane zespoły. Na wstępie jeszcze tylko dodaję, płytka jest ciekawie wydana, nie ma przesadyzmu w ‘bogatości’ zdobniczej ale podstawowe informacje są i to wystarcza, w szczególności jeśli to taka kompilacja trzech demosów poszczególnych zespołów.
Pierwszy prezentuje się w czterech utworach Urugia. Jest to dość melodyjne granie, w aranżacjach słychach sporo nostalgii wymieszanej z dumnymi aranżacjami. Większość utworów traktuje o krwawej zemście, więc nie bez kozery część prezentowana przez Urugia nosi nazwę ‘Krew’. Całość zarejestrowana w pojedynkę w domowym studio przez niejakiego Necroangel’a jest zdecydowanie słuchalna, w szczególności pamiętając że to jego pierwsze dokonania. Utwory są głównie utrzymane w średnich tempach, automat nie jest, co ważne, rażący w swej sztuczności i szczerze powiedziawszy te cztery utwory otwierające ów split są dla mnie najjaśniejszym punktem wydawnictwa. Wokale to typowe Black Metalowe screamo które pasuje tutaj idealnie. Podniosły klimat podany jednak bez zbytniego pompatycznego patosu, po prostu dobrze się tego słucha.
Kolejną z kapel jest Holocaust Storm i jego głównodowodzący Mictlantecutli, który oferuje nam trzy utwory nienawistnego i brudnego Black Metalu. Tutaj dla odmiany w warstwie tekstowej mamy sporo już odniesień do nienawiści chrześcijaństwa którą można traktować jako symboliczny Satanizm lub wyraz pogańskich poglądów wobec czci spuścizny swoich przodków. No nic, najważniejsze, że muzyka daje radę a mimo wspomnianego brudu i uczucia chaosu nagrania, jest to kawał konkretnego muzycznego ochłapu do przebrnięcia. Tak jak w przypadku poprzednika Urugii, nie mamy co się spodziewać niesamowitych przełomów lub odkrywczości w terminach muzycznych, ale materiał ma swój urok, cholerny bezpośredni urok który chłosta i bije po gębie bezpośredniością zarówno dźwięków jak i przekazu. Co dziwne, zespół ten od 1997 roku działa w podziemiu, a dopiero po 15stu latach dane jest mi słyszeć jego nagrania. Szacunek!
Ostatnim projektem jest Strażnica, stricte pogański twór który w rozciągłości swoich muzycznych dokonań prezentuje całkiem spory wachlarz możliwości strukturalnych jak i zarazem obycia z instrumentami. Psychopompus, któremu w nagraniach perkusji pomagał niejaki Dachau, oferuje przede wszystkim bardzo długie pasaże w swoich utworach, sporo tutaj akustycznych gitar, melancholijnej wizji ale i swego rodzaju jakby radości z obcowania z Naturą. Jedynym chyba mankamentem jest tutaj fakt, że przy tego typu muzyce przydałoby się czyste brzmienie, ponieważ nakładające się tomy i werble przy niskim basie oraz surowych i brzęczących gitarach z lekka zabijają ducha i intencje tej muzyki. W szczególności gdy mamy do czynienia z blastującymi partiami, które w swoim absurdzie zalatują dosłownie jakbym słuchał zaciętej płyty. Wokale też, szepczące z dużym efektem echa i wysunięte strasznie na przody. Mimo, tego, jest to do posłuchania i zachęcam by pisać po ten split.