Metal Blade Records, album 2007
To już szósty album Szwedów, którzy uparcie od 1989 roku serwują Death Metal. Płyty takich zespołów ciężko się opisuje, bo każdy wie (wstyd nie znać) co ta muzyka reprezentuje, na jakim poziomie stoi i ogólnie o co w tym wszystkim chodzi. Otóż, gdyby nie sola gitarowe, to spokojnie można by się wyrazić o tej płycie jako o prostym, nieskomplikowanym Death Metalu, kopiącym po mordzie, liniami melodyjności riffów, a zarazem ostrością i totalnym przypierdoleniem. Tak jak i na poprzednich płytach muzyka i tutaj, na ‘Terrorize Brutalize Sodomize’ jest w głównej mierze oparta na gitarach, ciężar i swoista przebojowość wioseł dyktują warunki, będąc dopełniane przez sekcję rytmiczną, co nie oznacza oczywiście, że perkusja i bas są schowane na tyły. Wszystko jest na tym samym poziomie, jednak riffy Urbana i Petera są tym elementem na jaki zwracamy najwięcej uwagi. Wspaniale wyważone, wpasowane w poszczególne partie utworów, riffy płynnie balansują pomiędzy wspominaną ostrą i zadziorną melodyką a totalnym rytmicznym uderzaniem w wolniejszych / średnich tempach. Dodatkowo, co juz od pewnego czasu stało się charakterystycznym elemntem aranżacji Vomitory to te patenty punkowo/grindowe, gdzie na otwartych strunach chłopaki zasuwają do przodu a perkusja albo w średnich lub szybkich partiach brie równie dobrze do przodu. Na koniec jeszcze wielki ukłon w strone wokali Erika, który jak zawsze swoim charakterystycznym growlem, głębokim i z takim elementem chorego vibrato daje radę jak zawsze. Aha, wspominałem cos wyżej na temat sekcji rytmicznej, otóż dodatkowym plusem produkcji Szwedów (do czego przyzwyczaili nas już na poprzednich albumach) jest bardzo wyraźnie słyszalny bas, co uważam za dobre posunięcie dodające dodatkowego kopa albumowi, wręcz zabieg wymagany przy wizji Death Metalu serwowanej przez naszych Skandynawskich chłopów.
Podsumowując, album bardzo udany (a który z dyskografii Vomitory nie był? hehe), muzyka która nie nudzi i do której można śmiało wracać bardzo często. Dynamika, moc i totalne kopanie po mordzie utwierdza tylko w fakcie, że takie płyty wręcz trzeba mieć ‘na stanie’ i wracać do nich tak często jak możliwe. Maniakom Slamu i technicznych popisów odradzam, ale dla tych dla których Death Metal to pierdolona biblia życia apeluję – kupować i jechać na Obscene Etreme w tym roku do Czech, bo Szwedzi tam będą.
6/6