czwartek, 5 lipca 2012

Antediluvian ‘Through the Cervix Of Hawaah’





















Profound Lore Records, album 2011


Kanadyjskie komando po trzech demosach i ep’ce wydaje wreszcie swój debiut w szeregach Profound Lore Records, która to trudni się wydawnictwami wszelakiej maści od Stoner po radykalnie brzmiące Black Metalowe surowizny. Jednakże trafność wydawnictwa Antediluvian zaskoczyła mnie niesamowicie, przyznam, że nie znałem twórczości tego tworu przed debiutem i olbrzymie żałuję, bo jest cholera czego. Mikstura bezkompromisowego old schoolowego napierdalania spod znaku Death z elementami Black dosłownie niszczy z siłą huraganu! Kanadyjczycy nie dość, że przypieprzyli totalnie jeśli chodzi o produkcję, której to dźwięk brzmi niczym wydobywający się z jakiejś śmierdzącej czeluści, gdzie szczątki i padlina dosłownie wszystkiego przyprawiają o mdłości fetorem rozkładu, to dodatkowo gęstość i skomasowanie poszczególnych utworów są niczych tortury, które to powtórzone kilka razy z rzędu powodują u słuchacza mentalne kalectwo. I tak, słuchałem kilka razy i czuję się totalnie wypruty, pozbawiony sił a wszechdominującym uczuciem pozostaje delikatnie mówiąc pewność i podświadomy absolut, że tak ma właśnie być. Bo co tu wiele mówić, only nakurw is real hehe. ‘Through the Cervix Of Hawaah’ serwuje nam oczywiście sporo patentów, które są wręczo obowiązkowe dla tego typu produkcji, czyli sporo pisków gitar, wokale które są odzwierciedleniem samego 9tego Kręgu Piekła - głębokie gardłowe pomruki, bo to ciężko nawet growlem nazwać ale wystarczy choćby przywołać takie nazwy jak Incantation czy Father Befouled i wiadomo w czym rzecz. Struktury gitar przebiegają raczej według nieskomplikowanych kostkowanych tremolo riffów, nad całością dominuje napierdalająca perkusja bez absolutnie żadnych triggerów czy nowoczesnych wspomagaczy, po prostu Piekielna Moc.
Dla fanów intensywnego old school jak najbardziej pozycja wręcz obowiązkowa, reszta brutalizatorów raczej odpuści ten album, bo nie znajdą w nim nic z technicznego grania, a i jak mniemam niewielu słuchaczy, zwolenników czystego Death Metalu da radę przebrnąć przez takie smoliste granie. Jednak właśnie dzięki temu, ‘Through the Cervix Of Hawaah’ zawładnął mną totalnie, ponieważ omija wszelakie trendy, a szczerości i oddania muzyków swojej pasji nie można pod żadnym pozorem odmówić.