czwartek, 5 lipca 2012

Inquisition ‘Ominous Doctrines Of the Perpetual Mystical Macrocosm’






















Hells Headbangers Records, album 2011

Piąte pełne uderzenie kolumbijskiego Inquisition rezydującego obecnie w Stanach Zjednoczonych, które tylko upewnia ich na pozycji lidera Black Metalu, tego Black Metalu który nie został skomercjalizowany, który jest iście nieprzyjemny a zarazem tych znających się na sztuce wprawiających w osłupienie i hipnozę. 10 utworów trwających trochę ponad 40 minut jest idealnym przykładem, że ten gatunek żyje, ma się wręcz wyśmienicie i jest wciąż zatęchłym ścierwem jakim winnien być. Nie ma co ukrywać, że taki Inquisition będący na scenie od poand 20 lat i mimo swoich Thrash Metalowych początków, zdobył szacunek wśród grona maniaków tym co tworzą, co sobą reprezentują a nie tylko chorymi układzikami, lizaniem się po dupie byle by ktoś wydał ich materiał. Jeszcze dość niedawno jak pół roku temu gościliśmy ten zespół w Polsce i to co Dagon i Incubus stworzyli na scenie można określić tylko jednym słowem: kult! Widać, że mimo upływu czasu nic nie ubyło z zaangażowania zarówno duchowego jak i czystej ekspresji w muzyce u tych dwóch osobników. Rzekłbym nawet, że z płyty na płytę wspinają się na wyżyny swoich możliwości. Dlaczego? To proszę mi wskazać inną hordę obok Inquisition która tworzy tak znakomity klimat, która emanuje tak czystym Złem, a do tego ma swój wyrazisty styl. Nie jest istotnym czy w aranżacjach pojawią się wolne, wręcz transujące patenty gitar, czy oddalimy się w rejony chłostania Diabelskiego Thrashu czy polawią się nam blastujące partie. Istotnym jest, że po kilku dźwiękach wiadomym jest, że to Inquisition. Dodałbym jeszcze od siebie na zakończenie, że album ‘Ominous Doctrines Of the Perpetual Mystical Macrocosm’ jest kwintesencją obskurności zawartej w dźwiękach złowieszczej doktryny wiecznego mistycznego makrokosmosu. I czyż tytuł nie mógł być bardziej adekwatny do dźwięków? Na kolana i czcić!