Hells Headbangers Records,
album 2011
Piąte pełne uderzenie
kolumbijskiego Inquisition rezydującego obecnie w Stanach Zjednoczonych, które
tylko upewnia ich na pozycji lidera Black Metalu, tego Black Metalu który nie
został skomercjalizowany, który jest iście nieprzyjemny a zarazem tych
znających się na sztuce wprawiających w osłupienie i hipnozę. 10 utworów
trwających trochę ponad 40 minut jest idealnym przykładem, że ten gatunek żyje,
ma się wręcz wyśmienicie i jest wciąż zatęchłym ścierwem jakim winnien być. Nie
ma co ukrywać, że taki Inquisition będący na scenie od poand 20 lat i mimo
swoich Thrash Metalowych początków, zdobył szacunek wśród grona maniaków tym co
tworzą, co sobą reprezentują a nie tylko chorymi układzikami, lizaniem się po
dupie byle by ktoś wydał ich materiał. Jeszcze dość niedawno jak pół roku temu
gościliśmy ten zespół w Polsce i to co Dagon i Incubus stworzyli na scenie
można określić tylko jednym słowem: kult! Widać, że mimo upływu czasu nic nie
ubyło z zaangażowania zarówno duchowego jak i czystej ekspresji w muzyce u tych
dwóch osobników. Rzekłbym nawet, że z płyty na płytę wspinają się na wyżyny
swoich możliwości. Dlaczego? To proszę mi wskazać inną hordę obok Inquisition
która tworzy tak znakomity klimat, która emanuje tak czystym Złem, a do tego ma
swój wyrazisty styl. Nie jest istotnym czy w aranżacjach pojawią się wolne, wręcz
transujące patenty gitar, czy oddalimy się w rejony chłostania Diabelskiego
Thrashu czy polawią się nam blastujące partie. Istotnym jest, że po kilku
dźwiękach wiadomym jest, że to Inquisition. Dodałbym jeszcze od siebie na
zakończenie, że album ‘Ominous Doctrines Of the Perpetual Mystical Macrocosm’
jest kwintesencją obskurności zawartej w dźwiękach złowieszczej doktryny
wiecznego mistycznego makrokosmosu. I czyż tytuł nie mógł być bardziej
adekwatny do dźwięków? Na kolana i czcić!