czwartek, 5 lipca 2012

Nocturnal Degrade ‘Hymn to Eternal November’





















Darker Than Black Records, album 2010

Szczerze powiedziawszy, to wydawanie takich albumów a w następstwie ich kupowanie pozostaje dla mnie zawsze tajemnicą. Nie żeby Włoski solowy projekt był totalnie bezwartościowy czy kiczowaty, nie. Po prostu obecnie scena Black Metalowa na całym świecie, czy nawet już skupiając się na podgatunku prezentowanym przez Nocturnal Degrade, czyli Depressive BM, jest na tyle potężna i ciekawa, że tak przeciętne twory możnaby sobie podarować i pozostawić je by nagrywały w warunkach domowych swoje demosy czy nawet albumy własnym sumptem. Ale do rzeczy, bo kilka spraw trzeba omówić. Zacznijmy od brzmienia czyli w sumie od plusów. Za dużym słowem byłoby nazwanie go minimalistycznym, ale jest wystarczająco surowe, jednak wydaje mi się, że nie oddaje ono klimatu apatii, utraty życiowych sił, a wręcz odwrotnie dzięki pracy basu materiał wydaje się emanować niezałą energią. Także, jeżeli z założeń muzyka wynika, że ma to być Depressive, to niestety tempa mimo swej monotonności i wprawiania w coś na wzór hipnotycznej mizantropii są zbyt intensywne, za mało tutaj wolnego grania, stopniowego wprowadzania depresji, której na dobrą sprawę nie uświadczymy. Owszem są powolne partie, jak choćby instrumentalny kawałek ‘Winter Made Of Flesh And Not’ ale to niestety za mało. Dodatkowo wokale wypadają bardzo sztucznie, nie ma w nich nic co przekonałoby mnie do faktycznego poziomu choćby najzwyklejszego smutku, nie wspominając już o wyższych formach w jakie powinien ewaluować. To samo tyczy się pukającego jak kartonik automatu perkusyjnego, który doprowadza do szału, a już na pewno nie wprowadza żadnej aty-ludzkiej atmosfery.
Sumując, ‘Hymn to Eternal November’ w moim przekonaniu wypadł bardzo przeciętnie, nie oferuje nic czym mógłby kierować się maniak takiego grania prócz irytacji i poczucia stracenia czasu na odsłuchu tej płyty. Niestety, Włoski Nocturnal Degrade wypadł bardzo blado i nużąco. Kto chce niech ryzykuje, ale posiadanie tego krążka w kolekcji jest pisane chyba tylko tym co zbierają absolutnie wszystko. Ja swoją promo wersję przesyłam jeszcze w tym tygodniu gdzieś dalej, hehe.