Amputated Vein Records, album
2011
Ani to demosa ani choćby
splitu, jak to tak? Bezczelne dziady z tych grajków z Visceral Disgorge,
nagrają sobie mateksa na który wchodzi 9 kawałków i od razu walą o wydanie do
Japońców z Amputated Vein... Chamidła! A co robią na dodatek jeszcze większe
chamy z AVR? No wydają to ścierwo zatęchłe, zaropiałą padlinę i śmią to jeszcze
rozprowadzać po globie deprawując niczego się niespodziewające umysły
niewinnych ludzi. I, kurwa mać, chwała im za to! Teraz już całkiem poważnie;
widząc okładkę nazwy utworów i albumu sądziłem, że dostanę kolejnego nudzącego
Slama, który na szybko wydany, bo w modzie, będzie pusty niczym butla po 10tym
browarze. A tutaj niespodzianka, bo nie dość, że muzyka prezentowana przez
Amerykanów na debiucie jest cholernie chwytliwa, interesująca, to na dodatek
ich połączenie Burtal Death Metalu ze Slamem po prostu, kurwa, niszczy! Pomijam
fakt, że w jakiś niezrozumiały sposób Slam partie wypadają tutaj nad wyraz konkretnie,
nie ma się konkretnie do czego przyczepić, a wspomniana chwytliwość po prostu
wprawia w stan bujania i machania łbem, to tym bardziej partie te gniotą
ciężarem brzmienia. Otóż to, oprócz właśnie rozwalającej rytmiki, właśnie
ciężar kompozycji przyprawia od wywracanie się flaków. Pora wspomnieć też co
nieco o technicznych partiach części Brutal Death naszej opowiastki. Ten
rozdział ‘Ingesting Putridity’ stanowi może jakieś 35-40% całości kompozycji,
ponieważ album jednak w wiekszej mierze skupia się na rytmicznych partiach i
breakdownach wiadomo czego. Jednakże Amerykanie nie odpuścili też w łamańcach i
faktycznie dalekie to od Enmity i czy Deeds Of Flesh, jednak są przebłyski
które śmiało można podciągnąć po tą szufladkę. I tutaj jakoby docieramy do
sedna, ponieważ połączenie ów dwóch stylistyk nie jawi się nam wyłącznie na ich
przeplataniu, które występuje swoją drogą, ale można wychwycić też zabiegi, że
jest jeden patent Slamu który po jednym powtórzeniu przechodzi w miły blaścik i
odwrotnie. Tak więc mimo wszystko dzieje się tu sporo, a jednocześnie jest przy
czym włączyć sobie stan bujanki, hehe. Polecam również przestudiowanie sobie
tekstów, są frangmenty gdzie można pobeczeć się ze śmiechu. Było juz o
wszystkim? Aaaaaa, wokale, no tak. Nisko, bucząco i czasem kiblowato, to
powinno wystarczyć. Jednym pieprzonym słowem, polecam!