sobota, 22 września 2012

Gory Delivery ‘Conceived To Prevail’






















Permeated Records, album 2010

Tym razem Hiszpania i kolejny intensywny napierdalacz z krainy Brutal Death Metalu. Zespołów z tego gatunku ostatnimi laty namnożyło się sporo, lawina podonych wydawnictw zalewa nas ze wszystkich zakątków świata, co nie moge ukryć zaciesza moją wredną michę. Oczywiście, że zespół zespołowi nierówny, jednak z tej powodzi brutalnego gówna należy wyłowić te orzeszki które nadają się do konsumpcji bez najmniejszego bólu. Otóż, jednym z takich orzeszków jest Gory Delivery i ich debiutancki krążek ‘Conceived To Prevail’, który to nie będę ukrywał porwał moje zjełczało-brutalne serducho.
Trójka kolesi nagrała album który spokojnie mógłby konkurować z mocą niejednego huraganu, a ciężarem z 10cio tonowym odważnikiem znanym z produkcji Monthy Pythona, hehe. Żarty na bok i przechodzimy do kwintesencji czyli tego co oferuje nam trio z Kraju Basków. Przede wszystkim ciężko jest tutaj mówić tylko i wyłącznie o Brutal Death Metalu, takim stricte ponieważ mamy tutaj też sporo zwolnień idealnie prezentujących styl Slamu, zagrywki niejednokrotnie pokazują kunszt i mogłyby być ozdobą albumów klasycznego Heavy Metalu, niektóre z riffów trącą nawet ‘słodką’ melodyką jednak na tyle pokręconą, że daleko tutaj do skojarzeń z Gothenburgiem, hehe. Całość kompozycji i ich poziom techniczny nie dotyczy tylko i wyłącznie aranżacji w warstwie gitarowych połamańców, sekcja rytmiczna nie wypada wcale gorzej. Bas, często wtórujacy i podbijający centrale oraz werbel, pozostawiany na ułamki sekund by samemu zamykać poszczególne riffy, pauzy i bridge są wręcz mistrzowskie a zgranie się na takim poziomie wymaga nie lada umiejetności. Perkusja która może i do ultra ekstremalnych prędkości na werblu się nie rozwija, to zdecydowanie trzyma całość nagrania w garści wiodąc prym w dynamice i nadając kompletnego szaleństwa w utworach Hiszpanów. Tutaj nie ma problemu by z pół blastu wpaść na pauzę, powrócić by po kilku sekundach grać tempo punkowe i wracać po przejściu na średnie i ponownie wpaść na bujany Slam z podwójna centralą by znów blastować podbijając tripletami itp itd. Całości towarzyszy buczano wyrzygany growl na modłę amerykańskiego Disgorge, będący dla jednych spełnieniem ku orgazmowi a dla inyych wiejący nudą i monotonią. Kolejne wydawnictwo które wielokrotnie zapewniło mi zajebiście spędzone 30 minut! Trzeba będzie pomyśleć nad wywiadem z tymi koleżkami, a jak!