niedziela, 28 kwietnia 2013

Scent of Death ‘Of Martyr's Agony And Hate’





















Pathologically Explicit Records, album 2012

Tak więc po 15stu latach istnienia doczekaliśmy się drugiego albumu Hiszpanów, który w porównaniu do debiutanckiego longa jest cholernie dojrzałym wydawnictwem. Gdy dostałem ten krążek od chłopaków ciężko było mi się zabrać za to by sklecić kilka zdań o nim na komputerze, bowiem wiadomo, że łatwiej jest machać łbem i radować się z tak zajebistego albumu niż przynudzać się w tzw. intelektualną paplaninę ‘niby eksperta’ hehe. Otóż, krążek ten od około tygodnia towarzyszy mi dzień w dzień w drodze do pracy gdzie celowo spowalniam kroku nawet ryzykując spóźnienie, a to po by móc jeszcze cholera kilka wzorcowych riffów usłyszeć które pięknie rozpieprzą mi czaszkę zanim wkroczę w burdel zwany pracą.
Tak jak debiut można śmiało nazwać raptem przyzwoitym materiałem w poletku Death Metalu tak dwójeczka Galicjan jest czymś czego nawet zespoły mainstreamu by się w życiu nie powstydziły, a mogą nawet i pozazdrościć. Scent Of Death prezentuje miksturę technicznego Death Metalu gdzie moc riffów rodem z Florydy przeplata się z Europejskim graniem blastów. Na ‘Of Martyrs Agony’s And Hate’ odnajdziemy bez problemu echa takich zespołów jak weterani z Suffocation, Hate Eternal, dusznego klimatu Immolation oraz rzeźnickiego katowania rodem Severe Torture. Wrzućcie całość ów wariancji do jednej maszynki na surowe mięso, dorzućcie wyszukane pełne harmonii i pięknej melodyki solówek, całą tonę polotu w płynności kompozycji i pomimo braku nacisku na niski ton brzmienia gitar, cholernego ciężaru aranży, w szczególności wolniejszych utworów jak ‘Ego et Provoco’. Większość materiału zawartego ‘Of Martyrs Agony’s And Hate’ oscyluje w szybkich blastujących partiach, technika dominuje w każdym pojedynczym takcie albumu jednak jest na tyle podana w dostępny sposób, że kompletnie nie ma tutaj mowy o stawaniu na głowie dupą w bok by zrozumieć co się tu dzieje; nie oznacza to, że Hiszpanie poszli na łatwiznę by zdobyć grono odbiorców którzy nie maja pojęcia o muzyce, o nie! Idealny sposób na znalezienie balansu pomiędzy przepaścią przekombinowania i nudy w gonitwie na riffach a twardym stąpaniem po gruncie z kurewsko mocnym materiałem który wg mnie powinien zdobyć rzesze maniaków pełnych oddania kunsztowi tych dźwięków. Na koniec dodam, że zabieg wysunięcia wokali na przody wraz z centralkami dał piorunujące wrażenie, album zyskuje dodatkowego ‘kopa’ i wali po mordzie z siłą niszczycielskiego tsunami.
Scent Of Death nagrał bardzo dobry album, który jeśli ich rodacy z Pathologically Explicit Records wypromują należycie to o zespole będzie można jeszcze sporo dobrego usłyszeć. Póki co z mojej strony najwyższa rekomendacja dla tych którzy kochają technikę, ciężar i brutalną nawałnicę dźwięków połączoną z zajebistymi gitarowymi solówkami, growlami i krzykami. Życzę chłopakom jak najlepiej, niebawem wywiad, a teraz przysłowiowe ‘amen’ i wciskam ponownie ‘Play’.