niedziela, 28 kwietnia 2013

Suffocation ‘Pinnacle Of Bedlam’






















Nuclear Blast, album 2013

Przyszedł wreszcie czas na kilka słów odnośnie ostatniego materiału Amerykańskiej legendy pionierów Death Metalu, czyli Suffocation. 7-my album zatytułowany ‘Pinnacle Of Bedlam’ zapewne zadowoli starych wyjadaczy którzy przez wiele lat bacznie śledzą poczynania swoich ulubieńców, a zapewne i jakaś garstka młodzieży do fanów dołączy wykupując mp3 lub je po prostu ściągając zapychając twardy dysk. Nie będę wdawał sie tu w polemikę słuszności ów działań, bo ci z Was którzy czasem tu zaglądają moje zdanie na ten temat znają aż za dobrze, tak więc przejdźmy do dania dnia czyli najnowszej produkcji Suffocation.
Pomijam już rewelacyjną szatę graficzną w którą mogę się wpatrywać godzinami i podziwiać szczegóły, to zacznę trochę od dupy strony, bo chcę przede wszystkim wskazać na różnice jakie już przykuły moją uwagę przy pierwszym utworze płyty. Otóż, jak wiadomo do zespołu powrócił Dave Curloss (krótki epizod na ep’ce ‘Despise the Sun’), były bębniarz Malevolent Creation zastępując wieloletnią posadę Mike’a Smith’a którzy również grał w Suffocation z przerwą i nie zaliczył sesji nagraniowej ‘Pierced From Within’ oraz ep’ki ‘Despise the Sun’. Ta zmiana daje się juz słyszeć w zupełnie innym podejściu do rytmiki, gdzieś zniknęła ta surowa energia jaką oferował Smith a jaka była na przestrzeni lat rozpoznawalna, jednak z drugiej strony Curloss wcale nie odstaje poziomem gry od w/wym. i świetnie sobie radzi, rzekłbym nawet że Suffocation przyśpieszyli, a centrale zgęstniały zarówno jak i przejścia łączące riffy. A co z resztą? W przypadku tego zespołu to jest pieprzona retoryka, bo jest bardzo technicznie, ale zarazem ten cholerny flow jak zawsze wyczuwalny i morda sama się cieszy w pełni z tego z czym jest mi dane obcować. Panowie Hobbs i Marchais rozdzierają swoje gitary, bez chwili wytchnienia nawałnica wszelakich możliwości toczy się niczym bezlitosne chlastanie maczetą w slasher horrorach plus bajeczne solóweczki genialnie pomyślane na tyle że agresja przeplata się z finezją, Boyer na basie nie ustępuje ani na krok z tym tylko szkopułem że jego rola tutaj jest raczej graniem pod to co ustaliły uprzednio w aranżach gitary i Frank! Kurwa, jeden z najlepszych wokalistów sceny Death Metalowej na świecie wszech czasów! Jego rozpoznawalny growl, potężny a jednocześnie zrozumiale akcentujący wszystkie teksty po prostu przeprowadza istną lobotomię w mojej głowie! Na zakończenie chłopaki zaserwowali małą gratkę, bo odświeżyli i ponownie nagrali otwierający utwór z albumu ‘Breeding the Spawn’!
Zakończenie... co tu wiele pisać, zajebisty album w całości. Nazwa sama w sobie stanowi już rekomendację i nie są to czcze słowa, bo w przypadku Suffocation nikt nie jest w stanie się zawieść; żyjąca legenda, pieprzeni bogowie. Amen.