wtorek, 16 sierpnia 2011

Abysmal Dawn ‘Leveling the Plane of Existence’


Relapse Records,
full-lenght, 2010
Prosto z miejsca z którego niektórzy sprzedaliby własną matkę by tylko tam móc się znaleźć nadchodzi z trzecim albumem Abysmal Dawn. Mowa oczywiście o Los Angeles, mieście rozpusty i rozrywki gdzie to właśnie trio amerykańców ma swoją siedzibę i nagrywa już dla Relapse swój drugi album. Co do stylistyki zawartej na ‘Leveling the Plance of Existence’ można rzec ze spokojem, że mamy tu do czynienia z Technicznym Death Metalem podchodzącym troche pod Brutal ale bez przesady. Za sterami w studio i samym masteringinem zajął sie nie kto inny jak Eric Rutan i jak to w jego przypadku wszystko brzmi klarownie i z konkretnym kopytem. Abysmal Dawn zdecydowanie nie popełnił błędu obstawiając przy zwykłym ciężki Death Metalowym soundzie, ponieważ ich pobratymcy z opisywanego gdzieś tutaj Decrepit Birth trochę spierdzielili sprawę. Wracając jednak do głównych bohaterów tej recenzji, dodatkowym atutem po ciężarze jest także dynamika utworów które nie dają słuchaczowi odetchnąć wciągając go w swoją grę. Nawet w wolniejszych miejscach utworów kompozycje nadal trzymają fason, pokazując że kopanie dupska to nie tylko szybkość blastów. Jednakże są i słabsze momenty tej płyty gdzie panowie ewidentnie zasuwają jak kiepowaty boysband dla kwiczących dziewczynek pod sceną rodem Belphegor mieszając ów ciężar z bezpłciowymi pseudo Black Metalowymi riffami (początek utworu ‘Rapture Renowned’ jest tego przykładem) bądź dziwne przejścia kojarzące się z niepotrzebnymi zabiegami uruchamiającymi emocjonalne podejście niczym w jakimś symfonicznej kupie budując atmosferę na budzących politowanie zabiegach choć pewnie części odbiorców to przypadnie do gustu (fragmenty utworu ‘Perpetual Dormancy’). Wracając do zalet Charles i Mike odwalili kawał niezłej roboty odnośnie wokali, które od growli i nieskim prawie że świnek, wrzucają na wyższe tony pół krzyków a nawet skrzeków. Jesto to naprawdę niezły kawałek muzyki, gdyby tak tylko dało się wyeliminować te mankamenty czy ciągoty w nieznane i niepotrzebne rejony, byłoby naprawdę elegancko. Na chwilę obecną ocenę widzicie poniżej, a ja czekam na kolejną odsłonę Abysmal Dawn.
4,5/6