wtorek, 16 sierpnia 2011

Pighead ‘Cadaver Desecrator’


Morbid Generation
full-lenght, 2010
Coś dzisiaj wyjątkowo zebrało mi się na debiuty. Otóż Pighead (nazwa mnie zabiła, zajebista w kontekście prezentowanej muzy) jest z Niemiec i pogrywa ultra ciężki Slam Death Metal. Piątka brutalizatorów w skałd której wchodzi dwóch wokalistów naprawdę daje do pieca, muza jest zwięzła, nie ma tu absolutnie miejsca na wirtuozerię, która jest szczelnie zastąpiona ekwiwalentem zwącym się rytmiką tudzież zaryzykować można i skoczność. Skoro zaczęlismy od wymieniania faktu dwóch wokali to wypadałoby omówić ów fakt, a więc mamy tutaj Death Metalowego krzykacza, świniaka, gutturala oraz barwę typowego growla. Z zestawienia ów czterech barw może wynikać tylko czysta muzyczna patologia polana grubym sosem perwersji. Kawałki jak ‘Swamped with Guts’ czy ‘Forced Silence’ niech posłużą za najlepszy tego przykład, bo jak można wywołać przymusem ciszę, hmmm? Chyba komentarz zbędny hehe. Inter jak na lekarstwo więc wypada to jeszcze bardziej na korzyść zespołu ponieważ płyta za nic nie przynudza, wałkuje swoje popierdzielone rytmiki przeplatane z blastami których to z kolei jest również niewiele. Ot taka muza typowo do napierdzielania łbem i bujanki okraszona troszkę seksualno patologicznym klimatem przypominająca do bólu dokonania niedoścignionego Devourment, a i najniższe rzygi zalatują umiejetnościami chłopa z Cephalotripsy. Aranżacje trzymaja się ścisle wytyczonego schematu czyli slam, slam, blast, slam itp itd. Stwierdzicie, że znów to samo, a ja wam powiem na to i co z tego? Ile to albumów obecnie ukazujących się możnaby nazwać wtórnymi, nie pokazującymi absolutnie nic nowego, ale robiących swoje i robiących to na tyle dobrze, że nic więcej nie jest potrzebne aby taki ‘Cadaver Desecrator’ ocenić wysoko. 9 kawałków które mielą, młócą na zamianę i naprawdę jest to na wysokim poziomie, nie sposób się tu nudzić, tym bardziej słychać że chłopaki robią co lubią, takie granie nie dla zyskania pies wie czego, tylko by podrzeć ryja na różne sposby przy chwytliwej i zarazem brutalnej muzie. Jak dla mnie pierdolony konkret!
5/6