Die Todesrune Records, 2011
Mielecka ekipa Death
Metalowych bluźnierców w zeszłym roku wydała swój trzeci jak dotąd album
zatytułowany po prostu ‘Inferno’. Znając ich dokonania z poprzednich albumów,
wiadomo czego możemy się spodziewać po Deception i co tu by wiele nie mówić,
dostajemy to na co czekaliśmy. Album jest idealna kontynuacją tego co zespół
zrobił na wcześniejszych dwóch płytach, co prawda wiele się nie zmieniło,
jednak szczerze mówiąc to kto z was oczekiwał zmian w stylistyce takie twóru
jakim jest Deception? Chłopaki robią to co potrafią najlepiej, czyli
napieprzają blastami swoje bluźnierstwa, a że dodatkowo robią to w sposób
zajebiście usystematyzowany to tym bardziej chwała. Zacznijmy od nowości jaką z
pewnością jest ośmio minutowy tytułowy kawałek, zaczynający się wolno, dający
złapać oddech w tej nawalnicy blastów, diabelskiego wiru szaleństwa jaki
oferuje nam mielecka ekipa, by po jakimś czasie wrócić na faktyczny tor, na
totalny rozpierdol! Jeżeli miałbym wskazać na faworyta to własnie zdecydowanie
będzie to ów tytułowy utwór, który pokazuje, że zespół bardzo dobrze sprawdza
się też w wolniejszych tempach, że jego potęga nie jest zbudowana wyłącznie
wokół maniakalnych temp szalejącej perkusji. Całokształt jednak, to w ponad 85%
ultra szybkie tempa, dość proste szybkie gitary, jednak właśnie za to ja ów
ekipę cenię. Bez zbytniego pierdolenia jazda i do przodu, a wyzwiska skierowane
ku pseudo pojętej i wyssanej z dupy na mszach świetych potędze boskiej,
wywołują nieskrywaną radość na mojej twarzy. Brzeminie bardzo ciężkie, nie
wypolerowane, wciskające właśnie tym rdzawym brudem ostrość kompozycji,
idealnie podkreśla range i stylistykę Deception. Raz jeszcze, konkret, bez
pierdolenia i przepyszny nakurw! Tak jest!
5/6