Eastside, 2012 EP
Wydana debiutancka Ep’ka Upir
nakładem Eastside w zeszłym roku narobiła sporego zamieszania przynajmniej w
moich odczuciach, w mojej fascynacji i tym jak zespół podszedł do materii
Black Metalu. Dwuosobowa ekipa składająca się z Herr Skogena zajmującego się
wszystkimi instrumentami oraz Herr Legiona zdzierającego sobie gardło w
maniakalnej obsesji wypluwania jadu na ludzkie ścierwo będąc opętanym
majestatem samego Rogatego. Materiał trwa raptem ponad 20 minut, 6 kompozycji, ale o tym poniżej.
‘Possession’ to swoisty hołd
ku stylistyce Black Metalu, która na początku lat 90tych w trakcie boomu
Skandynawskiego dopiero co rosła w potęgę, ale już wtedy nabierała statusu
kultu. Brudne, obskurne brzmienia, które dla wielu maniaków były wręcz nie do
przyjęcia, trzeszczące gitary przywodzące na myśl okres materiałów demo czy
nawet prób wtedy obecnych juz olbrzymów sceny kłóciły się z tzw. dobrym gustem
odrzucając swą ohydą i nieprzyswajalnością. Otóż, Upir daleki jest do sięgania
po nowoczesne wymysły studiów nagrań, nie korzysta z pięknego lukrowanego
brzmienia które mógłby uzyskać kręcąc gałkami na mikserze zamiast skupić się na
prawdziwym oddaniu ducha muzyki którą się wielbi i dla której żyje. Oczywiście mówiąc
o Upir jako tworowi który oddaje cześć tamtym czasom należy przede wszystkim
też powiedzieć, że absolutnie nie należy myśleć o nich w formie plagiatu lub
ślepych naśladowców, bo tak nie jest. Klimat jaki wytwarzają kompozycje jest
opętańczy, czuć totalne oddanie, coś na wzór (i tu zaryzykuję słowo) rytuałów,
które z Diabelskim namaszczeniem są odprawiane w obłędzie ekstazy objawienia.
Otóż połowa z utworów znajdujących się na ‘Possession’ ma charakter ‘ambientu’
gdzie w tle głos Herr Legiona sączy się niczym trucizna a wtórują mu dźwięki
szaleństwa, bębnów... Trzy utwory które sa stricte Black Metalowe różnią się w
swych kompozycjach, bo od szybkich temp są aż do hipnotycznie wolnych, które w
swym Złu aż kołyszą pozbawiając nas resztki rozsądku, resztek postrzegania
czegokolwiek poza składania ofiary Diabłu z samego siebie. Duży wpływ na taki
stan rzeczy mają właśnie wokale Legiona który naprawdę wczuwa się niesamowicie
i słyszeć olbrzymi autentyzm w tym co robi.
Tak więc nastał czas
podsumowania. W moim przeczuciu Upir poznał i wytyczył sobie ścieżkę a
konsekwentnym ruchem ma być niebawem wydanie splitu z DeadThorn, trzeba czekać.
Dla tych którzy lubują się w istnym Diabelstwie jest to pozycja absolutna do
nabycia, ci natomiast co wolą disco Behe czy jakieś tam Keepy Of Kalesony radzę
nie dotykać.