niedziela, 23 października 2011

Gorguts 'The Erosion Of Sanity'


full-lenght, Roadrunner Rec
1993
Ostatnio muszę przyznać czyjąc zmęczenie natłokiem setek różnych wydawnictw które prezentowały nawet niezły poziom poczułem niesamowitą chęć po sięgnięcie i opisanie albumów które wywarły na mej młodości olbrzymi impakt, które pokierowały moim gustem muzycznym ku temu w czym się odnajduję i czym śmiało mogę powiedzieć jestem. A jestem najzwyklejszym dewiantem muzycznym który ceni sobie posiadanie w łapskach oryginalnego wydania danej pozycji, a nader wszystko rozkoszować się dźwiękami zawartymi na takowych wydawnictwach. Wracając jednak do początkowej myśli, na pierwszy rzut poszły oba pierwsze wydawnictwa Gorguts, zespołu o którym chyba pisanie jest zbędne ponieważ to co uczynili dla Death Metalu swoim wkładem jest tym samym co dla przykładu dla muzyki rozrywkowej uczyniła Madonna i wybaczcie kolokwializm porównania, jednak prawdą jest, że ekipa kanadyjczyków pod wodzą Luca to elitaryzm tego gatunku.
Drugi krążek Gorguts jawi się oczywiście bardziej dojrzalszymi kompozycjami od debiutu, na którym jak pamiętamy również nie można było narzekać na brak elementarnych elementów składających się na twórczość do jakiej nas przyzwyczaili kanadyjczycy. Mowa oczywiście o zakręconych riffach, chorym wokalu Luca który jak do tej pory stanowi dla mnie biblię Death Metalowego growlingu, stonowanych solówek, technicznych smaczków jawiących sie w pół-blastach, pingach, wyciszeniach i czymś co możnaby nazwać celowym opóźnianiem temp gdzie mamy wrażenie jakby gitary nie mieściły się ze swoimi riffami w tempa perkusji co oczywiście jest tylko złudzeniem, a techniczne możliwości Gorguts poszły właśnie aż tak daleko. Na dużą uwagę zasługują również partie basu które mimo idealnej współpracy z aranżacjami perkusji wychylają się daleko poza sztampowe podbijanie tempa lub wyłącze granie ‘pod stopę’, technika i finezja ów riffów jest przepiękna w swój jedyny i niepowtarzalny patologiczny sposób... Uświadczymy oczywiście też smaczków jak wstępu na pianinie który moim zdaniem utworowi ‘Condemned to Obsurity’ nadaje innego wymiaru, zupełnie jakby było to zobrazowanie zaczynającego się niepokoju w jednym z horrorów. I możnaby tak w nieskończoność... narzekając, że kondycja a nawet wielkie powroty zespołów są niczym w porównaniu do tego co prezentowano na pierwszych nagraniach gdy panowie byli jeszcze młodzieniaszkami, a szczerość muzyki płynęła wprost ze zdeprawowanych i chorobliwych trzewi twórców nie oglądających się na ewentualny sukces komercyjny. Czy to coś zmieni? Nie sądzę, więc pominę biadolenie i włącze ponownie ‘play’, tym razem zakładając słuchawki na uszy i rozkręcając ‘volume’ do granic mozliwości wytrzymałości mego słuchu. Jedyne co mogę dodać na koniec to nie rozumiem, jak można uważać się za choćby fana Death Metalu i nie mieć tej płyty wraz z debiutem w swojej kolekcji... I nie mówię tu o zapychaniu dysku mp3-chujkowe darmozjady!!
6/6!!!!
www.gorguts.com