niedziela, 6 listopada 2011

Inherit Disease ‘Procreating An Apocalypse’


full-lenght, Unique Leader Rec
2006
Jedynka w wykonaniu tego zacnego brutalizatora zza Wielkiej Wody jawi nami sie w jakże to oślepiającym świetle techniki, nietuzinkowych pomysłów oraz szeroko pojętego zniszczenia. Tak, tak moi drodzy, początkowo to nasi bohaterowie pod skrzydłami wytwórni prowadzonej przez chłopa z Deeds Of Flesh radowali nasze uszy przypowiastkami o wojnie, apokalipsie oraz ogólnymi tematami śmierci pomijając inne rejony wyuzdania, pornosów czy diabelskości sięgając w tematykę z innej beczki. Muzyka amerykanów bardzo kojarzy mi się właśnie z dokonaniami wymienionego wcześniej Deeds Of Flesh jednak sa w niej też elementy takich tuzów jak Disgorge czy slam ojców z Devourment. Oczywiście jest to bardzo uproszczony obraz tego co się dzieje na ‘Procreating An Apocalypse’ ponieważ ogrom riffów, zmian temp i przede wszystkim polotu naprawdę daje nieźle popalić. Przyznam się, że gdy przypominałem sobie ten album przed jego opisaniem, to pierwszy odsłuch wyglądał tak, że zdołałem tylko wklepać dane odnośnie wydawnictwa i zamarłem w jak transie. Z każdym kolejnym kawałkiem słyszy się inne wpływy, urozmaicenia jak choćby holenderskiego grania na modłę Pyaemia czy Severe Torture, słychać też ten kurewski feeling jaki towarzyszy płytom Suffocation, a najpiękniejsze w tym całej ohydzie jest to, że Inherit Disease trudno zdefiniować lub podać jedną wytyczną jaką ci skurwiele podążają. Po krótce opisane zostało czego możecie się spodziewać od ów dewiantów technicznych, dodam tylko jeszcze, że wokale to bardzo niskie gutturale, cos na zwór do czego przyzwyczaił nas Matti Way. Może i jestem ograniczonym maniakiem, ale mnie takie granie cholernie rusza! Te wszystkie załamania temp, zwolnienia, blasty, linie basu gdy milkną inne instrumenty a ja czuję jakby mnie rozdzierano od wewnątrz! Kurwa!!! Jeszcze!!!!!
6/6