czwartek, 9 lutego 2012

Crucifyre ‘Infernal Earthly Divine’

Pulverised Records, album 2010

Oto mamy debiutancki album ekipy ze Szwecji. Wiem, że takie słowa gwoli wstępu do recenzji pojawiały się już niejednokrotnie na łamach tej internetowej szmaty, jednak co począć skoro taka narodowość i pierwszy album (sam siebie zabiłem błyskotliwością powyższego wywodu hehe)? Crucifyre istnieje od 2006 roku na scenie, ma oprócz omawianego albumu na swoim koncie jeszcze demosa, ale nie można dać się zwieść tym pozorom. Ekipa Szwedów to starzy wyjadacze, a zespoły jak Afflicted, General Surgery, Regurgitate czy nawet pieprzony Morbid, niech stanowią małą wytyczną umiejętności oraz pojęcia o graniu Death Metalu. I szczerze powiedziawszy chłopaki dają srogo do pieca! Totalny old school pozbawiony ‘aż tak’ typowego szwedzkiego brzmienia, inspirowany totalnym smrodem i stęchlizną starych nagrań Destruction czy Slayera. W szczególności echa tego drugiego przewijają się przez cały album, a riffy aż kipią znaną nam wściekłością tej legendy zanim dziady dali dupy hehe. Na całość ów struktur wymieszanego Thrash i Death Metalu niczym sprzed dwóch dekad (jeśli nie więcej) można przysposobić lekkość polotu kompozycji znanych z twórczości Entombed począwszy od czasów ‘Wolverine Blues’. Całość jest bardzo przyzwoicie podana, bo oprócz starego sposobu na muzykę, Crucifyre również nie sięgnęli po choćby triggery, przez co album sprawia wrażenie bardzo ‘żywego’, naturalnego i kurwa, nawiedzonego. Naprawdę za realizację należy się im flacha na łeb, a fanki spokojnie mogą podsyłać im fotki cycków (albo do mnie, bo i czemu nie hehe). Sumując grzechy Szwedów można śmiało zauważyć, że album ‘Infernal Earthly Divine’ nie jest absolutnie niczym odkrywczym, jest ślepo osadzonym w tradycji Metalu i to powinno wystarczyć. Wszyscy modnisie sięgną po copstwa gdzie dzieci z grzywkami na oczętach poubierane w dresy pokrzykują niezrozumiałe dla estetyki Metalu idiotyzmy, a my, żyjący dla tej muzyki i niekończącej się rzeki piwa bez zastanowienia sięgniemy po ten twór. Raz jeszcze powtarzam, słyszane już tysiące razy, ale Piekło jest!
6/6