Cyclone Records, album 2011
Historia tego zespołu jest banalnie prosta, otóż Centinex zdechł, a Martin wraz z Johanem usiedzieć nie mogli bez grania Szwedzkiego Death Metalu. Tak oto w tym samym roku śmierci w/wym. zespołu zostaje powołany do bluźnierczego aktu życia Demonical. Pomijam różnice, które w przypadku obu zespołów są znikome, to do dziś dnia nie mogę pojąć dlaczego nie można było kontynuować tych kompozycji pod szyldem Centinex. Cóż, wyszło jak wyszło i pozostaje mi jedynie celebrować nowe nagrania kontynuacji zmarłej legendy szwedzkiej sceny. ‘Death Infernal’ (przyznacie, że rasowy tytuł, prawda? aż łapska się pocą by po niego sięgać!) zaczyna się bardzo rasowo, od umiarkowanego, no może w miarę szybkiego tempa i jadowitych riffów. I tak możnaby określić całą zawartość tej nieświętości, dorzucić zwolnienia, kilka klimatycznych zagrywek akustycznych i połóżyć duży nacisk na melodykę kompozycji pomimo szorstkości i chropowatości znanego i cenionego brzmienia, które chyba bardziej szwedzkiej już być nie może. Co mogę dodać? Ano fakt, że na wokalach nikt inny jak sam Sverker "Widda" Widgren z Diabolical... Po prostu Diabeł i 1000 dziwek gwarantowane! A tak serio, to facet odwalił kawał porządnej roboty, która niczym nie odbiega od ‘szlagierów’ jak choćby ‘Like An Everflowing Stream’... Muzyka, co prawda w skrócie już omówiona wyżej, ale chciałem jeszcze tylko dodać, że czasem jest za melodyjnie jak na moje wypatrzone gusta, co nie zmienia faktu, że album jest godzien wydania tych parszywych 35zł.
5/6