Arthur’s Round Table, Split ep 1996
Jasny, kurwa, gwint!!!! Zastanawiam się jakie jednostki słuchają takiej muzyki na co dzień, bo to przecież istne porąbaństwo, coś co można ująć i sklasyfikować na granicy Dark Electronics. Nie mogę zaprzeczyć, że jednorazowe eksperymenty z taką muzyką (lub anty-muzyką jak kto woli) dają mi wiele, uświadamiają że nie tylko ja nie podchodzę pod żadne klasyfikacje społeczne poza muzycznym dziwactwem, zboczeniem i trybem samotności ku niezrozumieniu innych (są wyjątki, wiecie kim jesteście hehe). Ciężko powiedzieć, który z projektów jest odpowiedzialny za jakie utwory, jednak stawiałbym na to, że Deutsch Nepal pod nieugiętą wodzą Petera Anderssona wykonuje utwór ostatni z trzech, chociaż po około 2-óch minutach pojawiają się wątpliwości ponieważ zaczynają się kombinacje z dość transowym bitem, żeńskimi dialogami... Całość tej split ep’ki wzbudza całkiem poważne doznania, a wśród nich jak najbardziej strach, który jest zgłębiany, poszukiwany, badane są jego nowe pokłady, wymiary. Obsesja, obłąkanie... Twórcy takiej muzyki są naprawdę popaprani, bo co chcą nam przekazać? A jeśli to uzewnętrznienie ich samych, to jasny, kurwa, gwint (ponownie!)!!! Pasaże kreowane przez oba projekty poza wspomnianą elektroniką, dziwnymi bitami i niezaprzeczalnym tłem Ambientu, mają w sobie jeszcze trochę pobrzmiewającego echa muzyki etnicznej... ale to sobie już obadacie sami. Zawsze to coś innego, mała odmiana pomiędzy krwawymi wnętrznościami patroszonych niewiast, a Diabłem i Piekielnością.
5/6