poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Bound For Tomb ‘Bloodspawn’




















self-produced, album 1999


Niemiecki nieistniejący już Bound For Tomb wpadł mi w łapska ostatnimi czasy i troche się w tym topornym Black Metalu zasłuchałem. Jakież to wyborne czasy były gdy nie trzeba było sprawdzać każdego nowo poznanego zespołu czy mają prawdziwy zestaw perkusyjny czy tłuką coś z automatu. Każdy z tych 7miu utworów to taki przeplataniec od szybkiej nawałnicy blastów do średnich temp ze zwolnieniami, dzięki czemu rozmach kompozycji jest całkiem spory a już w szczególności jak na tamte czasy. A czasy te wspomina się z niemałą łezką w oku, gdy gatunek ten (zreszta jak i całokształ muzyki metalowej) nie był tak spopularyzowany czy nawet spedalony, bo klowny z Dymnego Burgera dopiero zaczynały swoją fagowatą ‘krucjatę’. Skupiając się jednak na Niemcach, można śmiało zauważyć ciągoty w kierunku surowego brzmienia, które charakteryzował pulsujący i mocno jak na Black Metal wysunięty na przody bas, brzęcząca gitara ze sporym ‘efektem’ echa co w całości dawało zajebiste wrażenie jakby materiał był nagrany w jakiejś grocie, a tym samym przestrzenność materiału. Dodatkowym atutem jest wspomniana uprzednio różnorodność tempa poszczególnych parii w kawałkach, album nie powstał w nastawieniu na blasty i ‘hurrra napierdalajmy dla Szatana’. Panowie którzy obecnie grają w Embedded (Brutal Death, recenzje ostatniego albumu znajdziecie również na łamach mojego ‘serwisu hehe), wychwalali Piekło i Diabła na swój sposób, nie ogladając się czy Norwegia czy Szwecja dyktowała takie albo inne warunki stylistyki. Z drugiej strony nie jest to też tak, że ‘Bloodspawn’ jest niewiadomo jak odkrywczym albumem, bo nie jest i bardzo dobrze. Po prostu album i Black Metal na nim zawarty nie ogranicza się tylko do jednego kierunku, a kult Diabła jest aż nad wyraz wyczuwalny. Polecam słuchania tego materiału nocą, gwarantuję, że muzyka ta nabierze zupełnie innego wymiaru niż tylko surowy BM.