Brute! Productions, album
2010
Ciekawie w tym naszym padole
bywa, że zasłuzony zespół który walczy z demówkami 15 lat, w końcu wydaje swój
debiut w Tajlandzkiej wytwórnii. Takie to czasy i nic prócz narzekania nam nie
pozostało, bo wiary nie dam, że sytuacja ulegnie poprawie, z drugiej jednak
strony album jest i to chyba jest najważniejsze. A co my tutaj mamy? Ano
troszeczkę świeższe oblicze Cicatrix niż znane nam do tej pory ze starszych
demosów gdzie chłopaki napierdalali Death Metal, taki nawet dość klasyczny. Co
prawda dwa utwory z ‘Promo 2004’ znalazły się na debiucie czyli wniosek taki,
że panowie nad stylem i jego unowocześnieniem pracowali już od dłuższego czasu.
A Death Metal prezentowany obecnie przez ekipę z Puław ma w sobie bardzo dużo z
elementów Brutal i są małe zapędy w rejony Slamu co tylko czyni muzykę Cicatrix
bogatszą i bardziej konkretną. Teraz co nieco o samych utworach, których to
struktury mają sporo ciekawego do zaoferowania; owszem, sporo tutaj
powtarzalności riffów, przeplatania się w danych utworach patentów, wszystko
zapięte na ostatni guzik – maniacy techniki znajdą tutaj i gonitwy na wiosłach
wtórowane bardzo ciekawie zaaranżowaną perkusją, która to ma wiele do powiedzenia
w utworach i nie jest tylko wykorzystna do kreowania temp i rytmiki. Na to
wszystko całkiem udane partie wokalne plus kilka interek z czego jedno mnie
rozbawiło, a mianowicie głos chłopca mówiacy ‘There is a dead body in my bed’,
no i jak można nie kochać takiej muzy? Wspierajcie nasze rodzime wymioty i
mimo, że album ma 2 latka to z pewnością go dorwiecie tu i ówdzie.