środa, 22 czerwca 2011

Visceral Damage ‘Icon of Massive Murder’


Full-lenght, Metal Age
2008
Hiszpanie i ich drugi album który kopie dupsko niemiłosiernie, nie pozostawia nawet cienia znużenia na moim rozpieprzonym już do granic mozliwości aparacie słuchowym który to krwawi kilka razy dziennie. Dodatkowo jako ciekawostkę na wstępie dodam, że przy dzisiejszej tendencji w Brutal Death Metalu gdzie olbrzymia ilość zespołów stosuje tzw. ‘breakdown’ i coś tam mąci i przemyca elementy Slam, to na ‘Icon of Massive Murder’ nie znajdziecie takich zabiegów. Uwierzycie?! Ja mam wrażenie momentami jakbym słuchał szwedzkiego Insision stonowanego o gro techniki, a wymieszanego ze strukturami starych płyt Cannibal Corpse czy nawet Morbid Angel. Oczywiście, że to cholerna zaleta móc nawet porównywać lub stawiać w niedalekiej odległości mniej znany zespół koło takich tuzów, tym bardziej że słuchając tak dobrego materiału jakim jest ‘Icon of Massive Murder’ można właśnie tak zrobić bez wstydu czy domniemanego lizania dupska. Album to 9 kompozycji z których każda żyje własnym ‘ja’ posiadając swoje oblicze które nie trudno rozpoznać, ponieważ album nie zasypuje nas utworami gdzie jako werbel słyszymy jak worek ziemniaków jest właśnie nań wysypywany hehe. Dorzucić tu można bardzo dobre solówki, bardzo pasujące do całości, struktury riffów to techniczna jazda z dużą dozą rytmiki ponieważ hiszpanie nie przesadzają z gonitwą na gryfie bardziej skupiając się na ciężarze połączonym z taką wysublimowaną brutalnością. Zamykający album utwór dla przykładu zaczyna się grą na pianinie by po chwili wejść na metlowe instrumentarium, jednak na tyle smutne i nostalgiczne, że spokojnie można to nazwać etiudą, refleksją... A co za tym idzie idealnym dowodem na obeznanie się tych muzyków ze swoim fachem. Kolejny strzał w dychę... tj. w szóstkę!
6/6