EP, Morbid Count Productions
2009
2009
Ponownie kaseta i tym nie mniej się cieszę. Kanadyjczycy na swoje trzecie wydawnictwo w trzy utwory załadowali prawie pół godziny muzyki więc szczerze jest to ‘obfita’ Ep’ka. Zresztą Insidious Omen wydaje się być złożony z dwóch old-schoolowych person które to cenią sobie wydawnictwa kasetowe, bo każdy z ich materiałów to taśma, dodam że nie ma co się dziwić bo wg mnie ten nośnik to najlepsza rzecz dla Black Metalu. Ok, ale wracając do muzyki to tuż po zawodzącym intro które już wykazało opetanie i wytyczyło ścieżkę dającą znaki że bedziemy mieli do czynienia z okultystyczno-chaotycznym podejściem w tej dziedzinie, to kanadyjskie duo nie ogranicza się jedynie do formułowania swego uwielbienia dla Chaosu poprzez najszybsze z mozliwych temp, ale sięga też po zwolnienia gdzie zniszczenie umysłu, paradoksalność wraz z próbami ogarnięcia doktryn opętania wizją okultystycznych cierpień dotyka głęboko mą duszę, wręcz czuję ów cholerną determinację w dążeniu do poznania elementów szaleństwa które się wdzierają głębiej i głębiej. Tak czy inaczej, niezależnie od obranej formy Insidious Omen a raczej jego twórców, Bzath i Ishkingghoul poniewierają świętością tworząc pułapkę na mą duszę, ponieważ taka sztuka wymaga poświęceń a ja będę jej wyznawcą. Genialne wydawnictwo, a Ci którzy poszukują w muzyce odbicia własnego gniewu i nienawiści niech sięgają po kaseciaka i rozpoczynają rytuał zwycięstwa poprzez zgniliznę własnych świątyń cielesnych.
6/6