niedziela, 27 marca 2011

Asphyxiate - Anatomy of Perfect Bestiality


Full-length, Sevared/Despise the Sun Rec.
2009
Gdyby każda recenzja tudzież relacja z wydarzenia w światku metalowym zaczynała się od rzucania sloganów które trzebaby było z kolejnymi skojarzyć, to tutaj mielibyśmy bardzo ułatwione zadanie. Indonezja wraz z nazwą zespołu i tytułem albumu raczej nie powinny przynosic wam na myśl gotyckiego grania lub mrocznego Black Metalu. Otóż ekipa z tego dalekiego zakątka świata napieprza Brutalny Death Metal i oczywiście nic w ich muzyce nie ma odkrywczego, wszystko już gdzieś słyszeliśmy ale robią to na tyle konkretnie, że warto sie zatrzymac na kilka przesłuchań przy tym albumie oczywiście uprzednio go kupując. Asphyxiate nie gra tylko po to, aby sie popisać w jaki to sposób blastują czy łamią palce na łamanych riffach; ich muzyka jest przemyslana, aranżacje dojrzałe niosące ze sobą ciężar, po prostu wiedzą co robią, a że nie ma w tym nic nowego? No cóż, osobiście nie wiem czy z każdą płyta chciałbym słyszeć coraz to nowsze rozwiązania które nie mam na chwilę obecną pojęcia dokąd mogłyby doprowadzić, wolę otrzymać solidny produkt, walący po ryju i nie wychylajacy sie poza ramy gatunku bo po prostu to jest Death Metal.
Tak jak juz mówiłem, jest technicznie, panowie molestuja w pokaźny sposób gitary często uzywając pingów, harmonii, łamanych temp. Muzyka jest ciekawa, wciąż coś sie w niej dzieje, mało przewidywalności, po prostu konkret. Wokale, ot taka ciekawostka, ani razu nie użyły świniaka, pisku czy krzyku -> wciąż koleś jedzie na tym samym brudnym, mrukliwym growlu dając wspaniałe uczucie transowości w tej brutalnej machinie. Duży plus także dla perkusisty który nie przesadza w nawałnicy rozwiązań, nie sięga po tak obecnie modne ‘jazzowe’ patenty i po prostu tam gdzie ma być wolno jest wolno a gdzie blasty to jazda do przodu. Nie mówię, że gra prostacko, o nie, jednak dużą zaletą w obecnych czasach jest nie przesadzić, a tutaj wyszło idealnie. Pozostaje mi tylko raz jeszcze polecić!
4,5/6