niedziela, 27 marca 2011

Atheist – Jupiter


Full-length, Season of Mist
2010
O tym albumie można by było mówić wiele, ile to się naczekałem na jego wydanie, jakie to nadzieje pokładałem w następcy genialnego ‘Elements’, mojej pierwszej reakcji, opadnięciu wreszcie emocji i zabraniu sie do opisania ‘Jupiter’a. W dużym skrócie powiem, że gdy zachwyt pierwszych odsłuchań minął, płyta powędrowała na półke i łapałem się nawet na tym, że częściej sięgam po starsze nagrania Atheist co nie było dobrym znakiem. Jednak jak to z wielkimi powrotami bywa, po części się spodziewałem takiego obrotu spraw, bo co można tu wykombinować po tyloletniej absencji? Liczyć na cud, olśnienie i nagrać niepowtarzalny album? Chyba panowie Schaefer i Flynn się z lekka przeliczyli, ale mimo to duże brawa za podjęcie decyzji o re-aktywacji zespołu a kąśliwiej mówiąc o wypatrzeniu szansy zarobienia niezłego szmalu. Album i owszem nieźle miesza, stawia duże wyzwanie przed słuchaczem, wymagającym słuchaczem, ale z drugiej strony brakuje tu jakiejś swobody. Może trzeba mi wybaczyc mój wiek 32 lat, ale niestety album jak dla mnie jest pozbawiony werwy, takiej prawdziwości i tej cholernej radochy z grania. Szczerze to mam spory orzech do zgryzienia, z jednej strony patrząc na popisy muzyków, łatwość poruszania się w tak trudnej stylistyce nie tylko dla samego muzyka ale i odbiorcy skłania mnie ku temu by przymknąć oko na chęć uzyskania korzyści biznesowych, a z drugiej moje ‘alter ego’ wychowane i ukształtowane na wartościach prawdziwego undergroundu, wymian kasetami i temu podobnym każe mi ich napiętnować i wykpić. Obiektywnie patrząc, album jest dobry jednak nie daje takiego polotu, nie czuję takiego zadowolenia jak przy obcowaniu z nagraniami z pierwszych trzech albumów. Naprawdę byłby bardzo dobry to album gdyby nie fakt, że zespół na początku lat ‘90tych zarejestrował genialne albumy. Na tle tego jest to po prostu ok, daję jednak mimo wszystko 4, bo do doskonałości daleko a jak wspomne jakiej muzyce dałem już uprzednio ‘3’ to cóż, jest jak jest. Nazwa zobowiązuje, przeszłość też, tyle.
4/6