niedziela, 3 kwietnia 2011

Chaos Inception - Collision with Oblivion


Full-length, Brutalized Records
2009
Wszyscy Ci którzy narzekają (w tym i ja)  na poziom ogólny jakości muzyki ekstremalnej na świecie nie będą mieli co biadolić przy rewelacyjnym debiucie Chaos Inception ze Stanów Zjednoczonych. Ekipa składająca się z byłych muzków choćby Fleshtized daje gwarancję na udany album, choć wiadomo że z tym to też różnie bywa (zgłosi sie po nich np Nuclear Blast i koniec dobrej muzy na rzecz kasy). Zacznijmy od odnośników, a porównań do takich ekip jak Morbid Angel czy Krisiun nie zabraknie i oczywiście echa Immolation też słyszalne bardzo wyraźnie co w sumie daje bardzo dobrą wypadkową dla maniaków diabelskich dźwięków Death Metalu. Nie oznacza to, że panowie zapomnieli o technice która błyszczy tu bardzo jasnym światłem. Należy zwrócić uwagę tutaj na należyty balans pomiędzy techniką a przestrzenią jaką buduje Chaos Inception w swych kompozycjach, bo pomimo gęstego natłoku blastów, wspaniałych solówek, bluźnierczej trucizny wydobywającej się z ust wokalisty, to jest tu też miejsce na oddech. Ów oddech czy przestrzeń a nawet luźność kompozycji wprowadza w niemały trans powodując zauroczenie i chęć słuchania tego albumu bez jakiejkolwiek zewnętrznej interwencji osób trzecich, więc za wczasu uprzedzajcie swoje dziewczyny tudzież facetów, że te 31 minut jest tylko dla was.
Osobiście uważam, że kolejnym bardzo dużym atrybutem “Collision with Oblivion” jest jego brak zmanierowania mimo nowoczesnego brzmienia, mocy trigerów, dopieszczonego brzmienia. Chaos Inception nie traci na tym, a klarowność dźwięków wychodzi im tylko i wyłącznie na plus przy szerzeniu propagandy okultystycznej wizji Chaosu. Jednym słowem polecam i radzę sięgać po ten album, bo wg mnie nie brakuje mu niczego czym mógłby się powstydzić sam Morbid Angel.
6/6