niedziela, 3 kwietnia 2011

Deathspell Omega – Paracletus


Full-length, Norma Evangelium Diaboli/SOM
2010
Pomimo ciągłej ewolucji Deathspell Omega i tak wydają mi się niedoścignieni w awangardzie Black Metalowej zarówno stricte muzycznie jak i mając tu na względzie propagandę ich albumów. Jeżeli choć na chwilę skupić się na tym drugim to już od Ep’ki z 2005 roku “Kénôse” zauważalne jest odejście francuzów od stricte Satanizmu (jako religii a nie wydźwięku anty-chrześcijańskiego) na rzecz bardziej filozoficznych dogmatów metafizyki zawartej właśnie w Sataniźmie, teologii czy zwykłych pozbawionych religijnych wątków rozważań nad aspektami myśli samej w sobie. Cóż obce są mi dzieła Georges’a Bataille który to bazując właśnie na abstrakcji i transcendencji rzeczywistości daje podwaliny a przynajmniej lekko nakreśla ów metafizykę w muzyce DSO więc chyba rozważania nad kierunkiem obranym przez nich póki co odpuszczę. Skupiając się już wyłącznie na tym co francuska ekipa generuje poprzez swoje dźwięki trzeba przyznać, że “Paracletus” w swej wyszukanej awangardzie nie jest albumem przegiętym, bo o to aż nazbyt łatwo. Dźwięki mimo wielu zabiegów, sięgania po rozstrojone troche nawet opuszczone w tempach zabiegi aranżacyjne tworzą właśnie mglistą scenerię, podkład ku wyżej wspomnianej materii transcendentalnej. Zabrzmi to może i dziwnie (chociaż w przypadku DSO już mnie nic nie dziwi), ale muzyka jest wręcz boleśnie techniczna, bijąca na głowę wszystko co zostało do tej pory powiedziane, bo poraża autentycznością, zaangażowaniem, niebanalnością rozwiązań strukturalnych poszczególnych utworów, a dodatkowo jest kompletna. Nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby mi przerwać obcowanie z tym albumem więc trzeba rozsądnie wybierać porę na takie ceremonie, przerwanie lub oderwanie się od “Paracletus” jest niewyobrażalnym błędem, nietaktem. Zgubną jedynie siłą tego nagrania jest, zgubną oczywiście dla słuchającego, że bez chwili zastanowienia wciśniesz ponownie ‘play’ i gwarantuję, że zrobisz to niejednokrotnie, bo geniuszu nie da się w słowach opisać a niemy zachwyt byłby tu najodpowiedniejszy.
666!