Full-length, Supernal Music/Werewolf Promotions
2005/2010
2005/2010
Sa albumy których opisywanie i próby ujęcia w słowa tego co zostało zarejestrowane są zbędne. Tego typu wyzwania są niewspółmierne do osiągnietego wyniku i z góry spisane na straty. Jednak ja, kierując się swoim uporem i wiarą, że aż tak bardzo nie spieprzę tej recenzji, piszę o Kataxu i ostatnim dziele sprzed pięciu lat. Album który posiadam to reedycja kasetowa która szczerze mówiąc wydana jest naprawdę pięknie. Poza tym nośnik kasety w przypadku majestatycznej muzyki Kataxu współgra aż za nadto i mam podwójną satysfakcję z obcowaniem z ta muzyką. Muzyka ta to miraż przede wszystkim klawiszy które wioda prym w muzyce Piątego, którego wspomaga Melfas, osobiście czuję jakbym był postawiony przed faktem jadowitej, ekstremalnej symfonii ku chwale Kosmosu i Pogaństwa. I nie bez przyczyny użyłem słowa ‘symfonia’ okreslając tak muzykę polaków, bo dzieje się tu równie wiele, muzyka jest równie dojrzała jak w niejednej klasycznej symfonii. Utwory, zarówno te stricte symfoniczne bez udziału innych instrumentów jak i długie ponad 10-cio minutowe hymny, są dla słuchaczy z kręgu Black Metalu i Pogaństwa maksymalnie atrakcyjne, urozmaicone wstawkami gitar akustycznych, klawiszy budujących nastrój na dwóch równoległych płaszczyznach, dodatkowo nie ma tu mowy o delikatnym czy subtelnym brzmieniu bądź popłuczynach dla nastolatek. Album jest drapieżny do granic możliwości, poraża swą autentycznością, przekazem i co tu wiele mówić: mamy do czyenia tu ze sztuką. Szczerze, to na potrzeby takich albumów skala jest zbędna, bo żadna ocena nie określi w pełni mistrzostwa tego albumu.
6/6